Dzień minął w pośpiechu pożegnań, gdy Emma odwiedzała te nieliczne osoby, które jeszcze coś dla niej znaczyły. Zanim wróciła do domu, godziny przesypały się jej przez palce jak piasek, czuła się wyczerpana, ale dziwnie odrętwiała. Cały dzień nic nie jadła, a jednak jedzenie ani picie nie przyszło jej do głowy.
Gdy podjeżdżała pod dom, przed nim stał samochód Vivian i od razu wiedziała, w co się pakuje. Vivian, młodsza siostra Alexandra, zawsze podzielała poglądy brata na Emmę – a może nawet je przewyższała. I tam stała, czekając, gdy Emma weszła do salonu.
Gdy tylko Emma weszła, oczy Vivian rozbłysły, pełne złej satysfakcji. – Zgaduję, że plotki są prawdziwe, żoneczko – zadrwiła, kładąc szczególny nacisk na słowo "żoneczko", wypowiadając je jak brudny żart. Gorycz w jej głosie skręcała Emmę w żołądku, ale zachowała spokój, odmawiając połknięcia haczyka.
W przeszłości udobruchałaby Vivian udając idealną żonę, podczas gdy obrzucano ją obelgami. Nie dzisiaj. Dziś Emma skończyła z tą grą.
– Zejdź mi z oczu. Nie mam ci nic do powiedzenia, a poza tym jestem równie szczęśliwa z tego układu, co twój brat – odparowała Emma, jej głos był zimny i nieugięty.
Uśmieszek Vivian zachwiał się tylko na moment, zanim odzyskała opanowanie. – Naprawdę? – zadrwiła, na co Emma nie odpowiedziała nic, minęła Vivian i poszła prosto do swojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
Wypłakała wszystkie łzy, mocząc się w gorącej wodzie w łazience. Woda nie złagodziła bólu, a wręcz przeciwnie, spotęgowała go w jej piersi. Wkrótce ogarnęło ją wyczerpanie i w końcu zasnęła niespokojnym snem. Została wyrwana ze snu dźwiękiem pukania do drzwi.
Myśląc, że to Miranda, pospiesznie założyła szlafrok i otworzyła drzwi, za którymi stał Alexander. Widok go uderzył ją mocno w pierś, tak mocno, że musiała przygryźć wargę, by powstrzymać łzy. Zaledwie cztery tygodnie temu, w tym samym pokoju, kochał się z nią po raz pierwszy od czasu ich ślubu, dając jej nadzieję, że być może, tylko być może, sprawy między nimi mogą się poprawić. Teraz stał tu, wręczając jej papiery rozwodowe, gotów porzucić ją dla kobiety, której nie widział od pięciu lat.
Jego wzrok spoczął na jej dekolcie, a ona instynktownie owinęła się mocniej szlafrokiem, gdy fala upokorzenia zalała ją. – Przyniosłem dokumenty – powiedział, jego głos był pozbawiony jakichkolwiek emocji, gdy wyciągnął teczkę w jej stronę.
– Mógłłeś wysłać Kevina – odparła, starając się brzmieć stanowczo, choć w środku była daleka od spokoju. Wzięła głęboki oddech, zmuszając się do zachowania zimnej krwi. – Daj mi chwilę – powiedziała, zamykając drzwi.
Przebrała się w wygodne ubrania i wzięła długopis, zanim poszła do salonu, gdzie czekał Alexander. Napięcie było wyczuwalne, gdy przeglądała papiery rozwodowe. Jej serce pękało z każdym słowem. Nie powiedziała nic, tylko złożyła podpis na kropkowanej linii, pieczętując koniec ich małżeństwa.
Obróciła się, by odejść, gdy zatrzymał ją głos Alexandra. – Gdzie się wybierasz? – zapytał, jego głos był zimny, ale zabarwiony czymś jeszcze, czego nie potrafiła dokładnie określić.
Obróciła się wtedy, jej oczy były tak lodowate jak jego. – To raczej osobiste pytanie, nie sądzisz, panie Black?
Jego oczy nieznacznie się rozszerzyły na formalność jej odpowiedzi, wyraźnie zaskoczony. – Zajrzę jutro do twojej matki i ją powiadomię – dodała, jej głos nieco złagodniał.
Chociaż jej relacje z Alexandrem i Vivian były burzliwe, jej relacje z jego matką były inne. Starsza kobieta zawsze traktowała Emmę z życzliwością, kochając ją jak drugą córkę. Teraz myśl o pożegnaniu się z matką Alexandra, ostatnim pozorem rodziny, jaki jej pozostał, była chyba najtrudniejsza ze wszystkiego.
– Moje słowa dotyczące alimentów są nadal aktualne – powiedział Alexander, jego głos był stanowczy, ale zabarwiony żalem.
Emma zatrzymała się, jej serce bolało, gdy spojrzała na niego po raz ostatni. – W takim razie potraktuj to jako mój prezent na twoje nowe życie z twoją kochanką, panie Black – odparła, jej głos załamał się lekko, gdy zmusiła się do uśmiechu.
Z tym odwróciła się i odeszła, każdy krok był cięższy od poprzedniego, zostawiając za sobą mężczyznę, którego kiedyś kochała, i życie, które mogli mieć.
Następnego ranka Emma obudziła się wcześniej niż zwykle, gotowa stawić czoła nowemu dniu z jasnością umysłu. Właściwie nic nie jadła od poprzedniej nocy, kiedy Alexander przekazał jej wiadomość, i była fizycznie osłabiona tym brakiem pożywienia. Zmuszając się do przygotowania bardzo lekkiego śniadania, zjadła je sama w zaciszu swojego pokoju. Jedzenie smakowało jak sadza w jej ustach, ale zmusiła się, by zjeść resztę, wiedząc, że potrzebuje siły na to, co ją czeka.
Uspokoiwszy nerwy, pojechała do posiadłości Brianny. Brianna, matka Alexandra, była jedną z najłagodniejszych dusz w życiu Emmy i z pewnością pożegnanie się z nią będzie naprawdę trudne. Twarz Brianny rozpromienił ciepły uśmiech, a jej oczy rozbłysły, gdy tylko Emma weszła do pokoju; ale była taka krucha. Miała sześćdziesiąt kilka lat, ale postarzała się gwałtownie w ciągu ostatnich dwóch lat od śmierci męża, a jej zdrowie pogorszyło się tak bardzo, że wydawała się znacznie starsza niż była.
– Emmo – zaśmiała się i poklepała miejsce obok siebie na kanapie. Smutek ukłuł Emmę w piersi, gdy usiadła obok niej. Słodka Brianna była dla niej oparciem w tych latach małżeństwa, a teraz Emma będzie za nią bardzo tęsknić.
Po tym, jak Emma pomogła Briannie posmarować maścią bolące plecy, usiadły do herbaty. Spojrzenie Brianny powędrowało na brzuch Emmy, a na jej twarzy malował się smutek. Ostatnio coraz częściej paplała o wnukach, a Emma wiedziała, co się święci.
– Więc kiedy ty i Alexander będziecie mieli dzieci? – zapytała cicho Brianna. – Ostatnio rozmawiałam o tym z Alexem. Wiem o kimś, kto może wam obojgu w tym pomóc.
Emma poruszyła się nieswojo na siedzeniu, ponieważ jej serce było obciążone ciężarem tajemnicy. – Mamo… – zaczęła, ale Brianna jej przerwała, a na jej twarzy pojawił się smutek.
– Moje dni na ziemi są policzone, Emmo. Muszę zobaczyć dzieci Alexa, zanim odejdę.
Słowa Brianny raniły jak nóż, sprawiając, że bolało jeszcze bardziej. Emma przeczuwała ten moment z przerażeniem; wiedziała, jak bardzo Brianna pragnęła tych wnuków. Ale teraz nie było już odwrotu. Wzięła głęboki oddech, a jej głos zadrżał.
– Mamo, muszę ci coś powiedzieć – powiedziała, a jej ręce nieświadomie zacisnęły się w pięści na kolanach.
Brianna odwróciła się do niej, całkowicie uważna, a na jej twarzy malowało się zaniepokojenie. Emma westchnęła, czując ciężar słów, które miała wypowiedzieć. – Alex i ja jesteśmy po rozwodzie.
To było natychmiastowe. Jej twarz wykrzywiła się w niedowierzaniu i wściekłości, przeradzając się w krzyk. – Nie ma mowy! Nie pozwolę na to! – Następnie zwróciła się do jednej z pokojówek. – Przynieś mi mój telefon. Muszę natychmiast skontaktować się z Alexem.
Jak obawiała się Emma, wiadomość nie została dobrze przyjęta. Gwałtowna reakcja Brianny tylko zwiększyła poczucie winy i udręki, które obciążały jej serce. Ale stało się. Nawet jeśli Briannie uda się jakimś cudem skontaktować z Alexandrem, Emma podjęła decyzję. Nie wróci do niego. Życie, które znosiła, skończyło się, a teraz musi znaleźć nową drogę, nawet jeśli oznacza to pozostawienie jedynej rodziny, jaka jej pozostała.
















