Whitney Spencer jechała właśnie do gabinetu prezesa, by dostarczyć dokumenty, kiedy zadzwoniono do niej ze salonu sukien ślubnych.
"Pani Spencer, suknia ślubna, którą pani przymierzała ostatnio, została poprawiona. Może pani przyjść i przymierzyć ją ponownie."
"Dobrze."
Po odłożeniu słuchawki Whitney zapukała dwukrotnie do drzwi gabinetu prezesa. Otworzyła je, ale okazało się, że Damiana Howarda tam nie ma.
Nie było go również, kiedy ostatnim razem przymierzała suknie. Miała nadzieję, że tym razem uda mu się do niej dołączyć, ale wyglądało na to, że znowu jest zajęty.
Zbliżała się pora powrotu do domu, więc Whitney postanowiła pojechać do salonu sukien ślubnych sama.
Salon mieścił się w zabytkowym budynku, emanującym unikalnym artystycznym klimatem. Był to jeden z najlepszych salonów sukien ślubnych w Seabourke.
Kiedy tylko pracownicy zobaczyli Whitney wysiadającą z samochodu, powitali ją z szacunkiem. W końcu doskonale zdawali sobie sprawę, że jest przyszłą panną młodą dziedzica rodu Howardów w Seabourke.
"Pani suknia jest w przymierzalni na końcu korytarza, pani Spencer."
Zauważywszy, że pracownicy chcą jej osobiście towarzyszyć, Whitney uśmiechnęła się uprzejmie. "Poradzę sobie sama."
Zakrzywiony korytarz był wyłożony pięknie wykonanymi sukniami ślubnymi. Podczas spaceru podziwiała wykwintne wzory. Miękki dywan niemal pochłaniał odgłos jej kroków.
Nagle z przymierzalni przed nią dobiegły znajome głosy.
"Wystarczy. Nie rób scen."
"Ja nie robię scen! Chcę tylko być na twoim ślubie i być druhną. Co w tym złego?"
Głos mężczyzny był głęboki i władczy, a odpowiedź kobiety pełna frustracji.
Serce Whitney zamarło. Jej kroki stały się cięższe, gdy powoli zbliżała się do drzwi przymierzalni.
Drzwi nie były całkowicie zamknięte. Przez wąską szczelinę niewiele widziała, ale głosy stawały się coraz wyraźniejsze.
"Nie możesz," powiedział mężczyzna.
"Dlaczego? Chcę tylko być blisko ciebie po raz ostatni..."
"Bo jeśli przyjdziesz, nie będę mógł się powstrzymać od ucieczki z tego ślubu." Mężczyzna jakby ustąpił, kontynuując: "Lubisz zakupy, prawda? Pojedź do Croydon na kilka dni. Kupuj, co chcesz, na moją kartę. Przyjadę po ciebie, jak tylko skończy się ślub."
"Kim ja dla ciebie jestem? Twoją siostrzenicą? Czy twoją sekretną kochanką? Po prostu daj mi spokój..." Głos kobiety załamał się od szlochu.
Mężczyzna brzmiał bezradnie, ale także nieco niespokojnie. "Czy ja ci już tego nie mówiłem? Status nie ma znaczenia. Liczy się serce. Czy ty nie wiesz, do kogo ono należy?"
W pokoju zapadła na kilka sekund cisza.
"Nie możesz po prostu się nie żenić?" Głos kobiety również złagodniał.
"Przestań zadawać głupie pytania. Musisz po prostu zaufać, że robię to dla naszej przyszłości," odpowiedział mężczyzna.
Gdy Whitney słuchała ich rozmowy, krew uderzyła jej do głowy, jakby pękła tama, a wszystkie jej emocje wylały się na raz.
Dwa głosy, które słyszała, należały do Damiana Howarda, mężczyzny, za którego miała wyjść za mąż za miesiąc, oraz Rachel Yanes, jego siostrzenicy z nazwy.
Rachel została adoptowana przez dziadka Damiana, Elijaha Howarda, jako jego prawnuczka.
Mężczyzna, którego Whitney kochała przez osiem lat, ten, który zawsze był dla niej tak miły i troskliwy, zdradzał ją. W tej chwili jej świat zdawał się tracić wszelkie barwy.
Właśnie wtedy z przymierzalni dobiegły kolejne szmery, a także intymne jęki.
Whitney ugryzła się w wargę, próbując powstrzymać szloch, który groził wydostaniem się na zewnątrz.
Jej wzrok zamazał się od łez. Z trudem poruszała nogami, które wydawały się ciężkie, gdy pospiesznie opuszczała salon.
Niebo pociemniało, a latarnie uliczne zaczęły migotać. Ulice były pełne ludzi, wszyscy ją mijali.
Przechodzili obok niej pracujący po godzinach pary, ich twarze promieniały szczęściem. Dla Whitney było to oślepiające. To było jak okrutne przypomnienie, że jej życie miłosne jest niczym innym jak żartem.
Ze względu na relacje między ich rodzinami, Whitney i Damian znali się od dzieciństwa. Był od niej cztery lata starszy, a ona zawsze za nim podążała. Damianowi to nigdy nie przeszkadzało i zawsze ją chronił. Nawet karcił tych, którzy ją prześladowali.
Patrząc wstecz, przypomniała sobie, jak zawsze był bardzo troskliwy również w stosunku do Rachel.
Gdy dorastali, Damian stawał się coraz bardziej przystojny i dojrzały. Jego elegancka i opanowana postawa stawała się coraz bardziej widoczna. Whitney potajemnie zaczęła się w nim zakochiwać. Kiedy skończyła 20 lat, Elijah zaaranżował małżeństwo między nią a Damianem.
Whitney dostała to, czego zawsze chciała, a Damian odwdzięczał się jej czułością i troską. Uczynił ją nawet swoją sekretarką, aby mogli się widywać każdego dnia.
Ale teraz, w przeddzień jej najważniejszego momentu, usłyszała te słowa.
Dźwięki żywej muzyki i migoczących neonów zwróciły jej uwagę. Kiedy podniosła wzrok, zdała sobie sprawę, że doszła do wejścia do Blue Night Bar. Na chwilę się zatrzymała, a następnie weszła do środka.
Barman przyniósł jej zamówione kieliszki tequili. Whitney rzadko piła, ale teraz wypijała jeden kieliszek za drugim.
To nie był pierwszy raz Whitney w Blue Night Bar. Ostatni raz była tu z Damianem na urodzinach jednego z jego przyjaciół. Wszyscy namawiali ich do wzniesienia toastu z ramionami skrzyżowanymi. Damian uśmiechnął się i powstrzymał ich, twierdząc, że ona nie może pić i nie chce jej przestraszyć.
Teraz zdała sobie sprawę, że nie wynikało to z troski o nią, ale dlatego, że nie chciał wznosić z nią toastu ze skrzyżowanymi ramionami.
Whitney trzymała w ręku kieliszek, a gorzki uśmiech wykrzywiał jej usta. Zanim się zorientowała, w jej oczach zebrały się łzy.
Powoli pijąc, jej oszołomiony wzrok przypadkiem padł na mężczyznę siedzącego w rogu.
Nawet w słabym świetle jego delikatne rysy twarzy wyróżniały się. Za srebrnymi oprawkami okularów jego oczy były ciemne i głębokie jak otchłań. Granatowy garnitur podkreślał jego wysoką, szczupłą sylwetkę.
Z powodów, których nie potrafiła wyjaśnić, Whitney wstała i podeszła do niego.
Próbowała ustabilizować swoje skoordynowane ruchy, gdy się do niego zbliżała. Bełkotliwym głosem zapytała: "Chcesz mnie?"
Damian nigdy jej nie dotknął. Zawsze wierzyła, że to dlatego, że ją kocha i chce zachować ich pierwszą noc na najważniejszy moment. Ale teraz zdała sobie sprawę, jaka była naiwna.
Cóż, jeśli Damian mógł mieć kochankę, dlaczego ona nie mogła przespać się z przystojnym nieznajomym?
Mężczyzna podniósł wzrok i spojrzał chłodno w jej oczy, nie odzywając się słowem.
Zauważywszy jego milczenie, pijana Whitney wyjęła z torebki dziesięć studolarowych banknotów i wcisnęła mu je w rękę. "Nie stracisz."
Mężczyzna w końcu zapytał: "Skąd masz pewność?" Jego głos był głęboki i przyjemny.
Oczy Whitney, już zamglone łzami, wypełniły się śladem rozczarowania. "Ty też nie jesteś mną zainteresowany?"
Zastanawiała się, jak bardzo jest beznadziejna. Damian jej nie kochał, a teraz ten nieznajomy jej nie chce.
Odwróciła się.
Gdy tylko Whitney zrobiła krok, mężczyzna nagle wstał. Jego wysoka sylwetka wydawała się jeszcze bardziej uderzająca w słabym świetle. Chwycił ją za nadgarstek. "Jesteś tego pewna?"
Jego niespodziewany ruch zaskoczył ją.
"Coś nie tak? Teraz się wycofujesz?" Mężczyzna uśmiechnął się półuśmiechem.
















