Z pluskiem, Whitney wpadła do wody.
Gdy zniknęła pod powierzchnią, usłyszała czyjś krzyk, a jej ciało natychmiast zaczęło tonąć. Nagłe zanurzenie wypełniło jej nos i gardło wodą.
Nie była dobrą pływaczką, więc jej bezładne próby wydostania się na powierzchnię były chaotyczne i nieskuteczne.
Wśród paniki Whitney dostrzegła znajomą postać, która skoczyła do wody. Wyciągnęła rękę, ale Damian popłynął szybko w przeciwnym kierunku, jakby jej nie widział.
Jej narzeczony – mężczyzna, którego kochała od ośmiu lat – wybrał ratowanie Rachel zamiast niej, gdy obie wpadły do wody.
Ból przeszył jej serce jak nóż, tnąc głębiej, niż kiedykolwiek przypuszczała.
Oszołomiona, przestała się szarpać. Whitney patrzyła, jak Damian obejmuje Rachel i bezpiecznie prowadzi ją na powierzchnię.
Nagle, mocny uchwyt chwycił ją w talii, wyciągając w górę.
Instynktownie się odwróciła i spotkała spojrzenie głębokich, tajemniczych oczu – tych samych, które widziała tamtej niezapomnianej nocy.
To był on!
Zapominając, że jest pod wodą, otworzyła usta z zaskoczenia, wciągając jeszcze więcej wody.
Po wyjściu z basenu Whitney kaszlała bez przerwy. Pokojówka owinęła ją ręcznikiem i pomogła się osuszyć.
Nie wiedziała, dlaczego ten mężczyzna się tu pojawił, ale wiedziała, że powinna mu podziękować. Kiedy jednak podniosła wzrok, już go nie było.
Jej wzrok powędrował z powrotem i spoczął na Damianie, który obejmował żałosną Rachel.
Zauważywszy jej spojrzenie, Damian delikatnie postawił Rachel i podszedł do niej. Jego oczy były pełne troski, gdy zapytał: "Wszystko w porządku?"
Teraz sobie o niej przypomniał?
Whitney prychnęła, odmawiając odpowiedzi.
Po usłyszeniu zamieszania, Eliasz pospiesznie nadbiegł. Widząc scenę, zapytał, jak Whitney i Rachel skończyły w basenie.
"Widziałam, jak Whitney popchnęła Rachel," powiedziała Jenny Howard, która stała obok Rachel. Córka Dereka, Jenny, zawsze była blisko z Rachel.
Na jej słowa wszystkie spojrzenia zwróciły się w stronę Whitney.
Damian zmarszczył brwi i zapytał: "Popchnęłaś Rachel?"
"Jeśli powiem, że nie, uwierzysz mi?" Whitney utrzymała jego spojrzenie.
"Wiem, że jesteś zdenerwowana—"
"Panno Jenny, myślę, że tylko Rachel i ja byłyśmy wcześniej przy basenie. Jak pani widziała, co się stało?" Whitney przerwała Damianowi w pół słowa. Jego niedopowiedziane słowa już jasno określiły jego stanowisko. Ignorując go, Whitney zwróciła się do Jenny.
Jenny odpowiedziała: "Widziałam to, kiedy wyszłam z salonu. Jest jakiś problem?"
"Basen jest dość daleko od salonu, a na drodze jest wiele roślin. Musi pani mieć niesamowity wzrok, panno Jenny."
Spojrzenie Whitney było ostre, sprawiając, że Jenny poczuła się nieswojo.
"Poza tym, dlaczego miałabym popychać Rachel?" Whitney zrobiła pauzę i skierowała wzrok na Rachel. "Zrobiła coś, żeby mnie sprowokować?"
Rachel wyraźnie się wzdrygnęła. Kaszląc, w końcu powiedziała: "Po prostu… było zbyt ślisko przy basenie… Whitney i ja obie upadłyśmy przez przypadek."
Eliasz szybko polecił pokojówkom pomóc obu kobietom wejść do środka, aby się przebrały.
Rachel twierdziła, że ma zranioną kostkę. Widząc to, Damian zwrócił się do Whitney, mówiąc: "Rachel nie może chodzić. Zaprowadzę ją. Ty też powinnaś się osuszyć."
Z tymi słowami podniósł Rachel w ramiona. Odchodząc, Rachel spojrzała wstecz i uśmiechnęła się do Whitney z drwiącą satysfakcją.
Tak, Whitney nie przegrała tej rundy, ale to, kto był dla Damiana najważniejszy, było teraz boleśnie oczywiste.
Po wzięciu prysznica i przebraniu się, Whitney zdążyła na czas na rodzinny obiad. Wszyscy zajmowali miejsca wokół stołu.
"Pan Noel jest tutaj," ogłosił kamerdyner, Izak Hughton.
Rodziny Damiana i Dereka wstały. Whitney również podniosła wzrok.
Zza parawanu wyszedł wysoki, pełen gracji mężczyzna. Jego głęboko osadzone oczy błyszczały za srebrnymi okularami, a uderzająco przystojne rysy twarzy wyglądały niemal rzeźbiarsko. Jego włosy były lekko wilgotne, jakby właśnie skończył brać prysznic.
"Wuju Samuelu, wuju Dereku," mężczyzna witał ich pojedynczo, po czym podszedł do Eliasza. "Dziadku."
"Noel, jak się miewa twój ojciec?"
Noel Howard odpowiedział spokojnie: "Dobrze. Razem z mamą pojechali ostatnio nadzorować sprawy na szczeblu lokalnym, więc nie mogli wrócić. Poprosili mnie, żebym przekazał wam ich pozdrowienia."
Najstarszy syn Eliasza, Beckham Howard, miał polityczne koneksje, więc rzadko pojawiał się w rezydencji Howardów. Rozumiejąc potrzebę dyskrecji, Eliasz nigdy nie naciskał na niego i jego rodzinę, aby ich odwiedzali. Zamiast tego, często przypominał swoim dwóm pozostałym synom, aby postępowali roztropnie.
"Dobrze sobie radzę. Powiedz im, żeby się nie martwili." Twarz Eliasza złagodniała, gdy spojrzał na swojego dawno niewidzianego najstarszego wnuka. "Czy jesteś zajęty pracą w instytucie? Twoi rodzice nie mogli się pojawić, a ty też nie? Gdybym do ciebie nie zadzwonił ostatnio, wątpię, czy byś w ogóle pomyślał o powrocie."
Noel opuścił długie rzęsy i nie próbował się bronić. "Przepraszam, dziadku."
"Tato, Noel jest głównym projektantem w Instytucie Architektonicznym Seabourke. Musi być zajęty. Nie obwiniaj go," wtrącił ojciec Damiana, Samuel Howard. "Zacznijmy jeść, zanim jedzenie wystygnie."
Wszyscy wrócili na swoje miejsca. Eliasz, usłyszawszy już od Izaka, że to Noel uratował Whitney, zwrócił się do Noela i powiedział: "Osobą, którą uratowałeś, jest córka pana Spencera. W przyszłym miesiącu wychodzi za Damiana. Znaliście się, kiedy byliście dziećmi."
Kiedy Whitney zobaczyła wcześniej Noela, była oszołomiona.
Nie spodziewała się, że mężczyzna z tamtej nocy okaże się Noelem Howardem, kuzynem Damiana i najstarszym wnukiem rodziny Howardów.
A ona skończyła z nim w łóżku.
Zakłopotana, zszokowana i oszołomiona, ledwo rejestrowała czułe gesty Damiana, który nakładał jedzenie na jej talerz. Nawet go nie usłyszała, kiedy wyjaśnił, że poszedł ratować Rachel tylko dlatego, że Noel już pospieszył na ratunek jej.
"Porozmawiamy o tym później," szepnął. "Nie psuj nastroju dziadkowi."
Szturchnięcie w nogę wyrwało Whitney z zamyślenia i w końcu zarejestrowała szept Damiana. Zdała sobie sprawę, że Eliasz ją woła.
Podniosła wzrok, spotykając spojrzenie Noela.
Jego chłodna, przystojna twarz i głęboko osadzone oczy nie zdradzały namiętności z tamtej nocy. Teraz był tylko zdystansowany spokój.
"Nie pamiętam," padła odpowiedź z tych wyraźnie zarysowanych ust.
Whitney poczuła się zagubiona, ponieważ przegapiła to, o co Eliasz właśnie zapytał.
"A ty, Whitney? Pamiętasz Noela?" zapytał Eliasz.
Pamiętać go? Oczywiście. Ale to nie był Noel z jej dzieciństwa. To był dziki, lekkomyślny Noel z tamtej nocy.
Jej wspomnienia o Noelu z dawniejszych czasów były mgliste. Pamiętała go tylko jako wyniosłego starszego chłopca, który nigdy nie dołączał do ich zabaw.
Później rodzina Noela wyprowadziła się z rezydencji Howardów i od tego czasu Whitney nie widziała Noela. Nawet zapomniała, jak wygląda.
Zauważywszy jej milczenie, Damian odpowiedział za nią: "Noel nie spędzał tu dużo czasu. Whitney prawdopodobnie nie pamięta. Nie przejmuj się nią, Noel. Koniecznie przyjdź na nasz ślub w przyszłym miesiącu, jeśli będziesz miał czas."
Spojrzenie Noela na chwilę zatrzymało się na twarzy Whitney, zanim powiedział: "Gratulacje. Przyjdę, jeśli będę mógł."
Samuel zachichotał. "Noel jest twoim kuzynem. Oczywiście, że tam będzie."
Noel reprezentował Beckhama. Budowanie bliższych więzi z nim mogło oznaczać korzystną politykę biznesową, co przyniosłoby ogromne korzyści Grupie Howard pod przewodnictwem Samuela. To z kolei pomogłoby zabezpieczyć pozycję Damiana jako spadkobiercy, pozostawiając rodzinie Dereka niewielkie szanse na rywalizację.
"Dobrze, zacznijmy jeść." Eliasz dał znak, żeby zaczęli.
Whitney odetchnęła z ulgą. Wyglądało na to, że Noel jej nie rozpoznał.
Słabe oświetlenie tamtej nocy, w połączeniu z jej pijanym stanem, prawdopodobnie utrzymało jej tożsamość w tajemnicy.
Po obiedzie Whitney zauważyła, że zarówno Damian, jak i Rachel zniknęli. Nie chcąc o tym rozmyślać, zwłaszcza w obecności Noela, postanowiła odejść.
Gdy się odwróciła, by odejść, za nią rozległ się znajomy głos. "Odchodzisz? Idziemy w tym samym kierunku."
Serce Whitney zabiło szybciej. Kiedy odwróciła się, by zobaczyć Noela, szybko zamachała ręką. "W porządku. Nie idziemy w tym samym kierunku."
"Och? Wiesz, dokąd idę? Albo…" Zrobił pauzę. Na jego ustach pojawił się ledwie zauważalny, drwiący uśmiech, który przeszył ją dreszczem. "Naprawdę myślisz, że tysiąc dolarów wystarczy, żeby się mnie pozbyć?"
















