Whitney została gwałtownie rzucona na kanapę. Patrząc, jak Damian zrywa krawat i odrzuca go na bok, w końcu zrozumiała, co miał na myśli, mówiąc "udowodnij".
– Nie dotykaj mnie! – Whitney kurczowo trzymała kołnierzyk koszuli, a jej oczy ciskały gniewne błyskawice.
– Zaraz się pobieramy. Dlaczego nie mogę cię dotknąć? – Oczy Damiana były przekrwione od wściekłości.
Zaraz po tych słowach przygwoździł ją do kanapy.
Whitney pchała go ze wszystkich sił. – Myślisz, że zmuszanie mnie sprawi, że to będzie w porządku?
Gdyby w przeszłości jej pragnął, oddałaby mu się bez wahania, bo naprawdę go kochała. Teraz nie chciała nawet, żeby dotknął jej jednym palcem.
– Zmuszać cię? – Damian prychnął z nutą zimnego szyderstwa w oczach. – Whitney, nigdy nie pomyślałaś o tym, żeby mnie mieć albo mnie dotykać?
Wiedział, że Whitney kocha go na tyle, by zrezygnować ze wszystkiego. Jego szyderstwo głęboko ją zraniło.
Whitney nie chciała już z nim rozmawiać. Odepchnęła go z całej siły. Ale ostatecznie nie zdołała pokonać różnicy sił między mężczyzną a kobietą.
Damian z łatwością uniósł obie jej ręce nad głowę i wsunął drugą dłoń pod jej koszulę.
Gdy jego gorąca dłoń dotknęła jej skóry, jego oczy wypełniła żądza. – Skoro mi nie ufasz, to może zróbmy sobie dziecko? Dziadek będzie szczęśliwy, a ty poczujesz się bezpieczna.
Pocałunek Damiana spadł na jej usta. Jednocześnie jego ręka przesunęła się, by rozpiąć guzik jej spodni.
Zszokowana Whitney szybko odwróciła twarz w bok. Jej policzek ledwo musnął jego usta.
– Damian! Czy nie obchodzi cię Rachel? – wykrzyknęła.
Ręka Damiana zastygła w bezruchu.
Zgodnie z oczekiwaniami Whitney, wspomnienie o Rachel zadziałało.
W następnej sekundzie Damian złapał ją za brodę i gwałtownie odwrócił jej twarz w swoją stronę. – Czy mnie obchodzi, czy nie, nie ma to nic wspólnego z dzisiejszą nocą.
– W końcu się przyznałeś…
Mimo że Whitney mentalnie się na to przygotowywała, usłyszenie tego wyznania wciąż przeszywało jej serce bólem.
– Czy to nie ty mnie do tego zmusiłeś?
Po tych słowach Damian kontynuował ruchy ręką, trzymając ją mocno za brodę. Jego pocałunek spadł ponownie, a Whitney zamknęła oczy w rozpaczy.
Nagle jego telefon na stoliku kawowym zaczął nieustannie wibrować.
Damian miał ją właśnie pocałować, gdy głośne brzęczenie mu przeszkodziło. Dźwięk był drażniący w cichym pokoju, jakby coś pilnie domagało się jego uwagi. Z westchnieniem wstał, żeby odebrać.
Wykorzystując okazję, Whitney szybko się odsunęła, aby zachować dystans.
– Panie Howard, panna Yanes powiedziała wcześniej, że źle się czuje i poprosiła mnie, żebym kupił jej lekarstwo. Ale kiedy wróciłem, nie było jej już w samochodzie – głos kierowcy trzeszczał w telefonie.
Wyraz twarzy Damiana posępniał i po raz pierwszy dało się zauważyć jego irytację. – Nawet jednej osoby nie potrafisz upilnować? Potrącę ci miesięczną pensję. Wyślij mi lokalizację. Zaraz tam pojadę.
Po odłożeniu słuchawki wstał i spojrzał na Whitney, która stała teraz daleko od niego. – Przestań się wygłupiać. Pamiętaj, tylko ty możesz być moją żoną.
Bez słowa Whitney wpatrywała się w coś innego.
Dopiero gdy usłyszała dźwięk zamykanych drzwi, napięcie w jej ciele w końcu zelżało. Opadła bezwładnie, cała drżąc. Gdyby nie stojąca w pobliżu szafka z winami, mogłaby całkowicie upaść.
Nie spodziewała się, że Damian będzie chciał ją zmusić.
Przez lata zawsze traktował ją delikatnie, nigdy nie podnosił głosu. Nawet najmniejsza kontuzja sprawiała, że martwił się o nią. Ale teraz całą swoją czułość i troskę ofiarowywał Rachel. Skoro tak, to dlaczego wciąż próbował ją zatrzymać?
Czy po to, żeby patrzyła, jak zakochuje się w kimś innym? Żeby ją dręczyć?
Łzy spływały po jej policzkach, ale Whitney je starła. Poprawiła ubranie, a następnie poszła na górę, żeby spakować swoje rzeczy. Oprócz przedmiotów, które podarował jej Damian, miała tylko jedną walizkę ze swoimi rzeczami.
Nie zostanie tu dłużej.
Ktokolwiek w przyszłości zostanie panią tego domu, nie będzie miała z nią nic wspólnego.
…
W drodze Damian odebrał telefon od swojego ochroniarza. – Panna Spencer opuściła willę z walizką.
Ochroniarz obserwował Whitney dla niego.
Wściekłość Damiana eksplodowała. – Nawet jednej kobiety nie potraficie upilnować?
– Przyłożyła sobie nóż do owoców do szyi. Nie mogliśmy jej powstrzymać przed odejściem.
W samochodzie zapadła chwila ciszy.
Głos Damiana był cichy, ale buzujący gniewem. – Śledź ją. Jeśli znowu ją zgubicie, jesteście zwolnieni!
















