Ralphine się bała.
Gdy szła w ciszy korytarzami i opuszczała pałac, martwiła się, że nigdy nie będzie tym, czego Likanie potrzebują. Martwiła się, że będą ją inaczej postrzegać i że nie będą jej słuchać. Bała się, że jej nie zaufają, a z drugiej strony, jeśli miała być ze sobą szczera, nie była pewna, dlaczego w ogóle się na to zgodziła.
To tak, jakby strzelała sobie w kolano, mając nadzieję na
















