W piwnicy, w której była uwięziona, Ralphine Belyaeva słyszała krzyki w Kosłowie, i to bardzo wiele. Nie były to zwykłe krzyki radości czy podekscytowania, brzmiały raczej tak, jak czuło jej serce, gdy jej rodzice zostali spaleni na stosie w Kosłowie za zbrodnię, której nie popełnili. Doskonale znała ten ból i wiedziała, że to wołanie o litość, prośby o przebaczenie i błagania skierowane do kogoś,
















