ARABELLA.
Odwracam się, a Alex uśmiecha się do mnie, zabierając rękę z moich ust. "Hej."
Uderzam go książkami, które trzymam w rękach, w bok, a on syczy. "Przestraszyłeś mnie na śmierć. Przez chwilę myślałam, że mam kłopoty."
"Masz wrogów? Dlaczego miałabyś się bać?" Chichocze, masując obolałe miejsce, po czym opuszcza rękę.
"Nie trzeba mieć wrogów, żeby mieć kłopoty," mruczę, chowając włosy z
















