ALEXANDER.
"Dziękuję," mruczę do mężczyzny stojącego przed samochodem, zanim zatrzaskuję drzwi, jedną ręką trzymając kurtkę na ramieniu, a drugą ściskając telefon. Nabieram kilka głębokich oddechów, idąc w stronę drzwi wejściowych, i wyciągam klucze z kieszeni spodni, gdy nagle drzwi się otwierają. Podnoszę głowę, a moja ręka wysuwa się z kieszeni, i marszczę brwi, widząc Kaleba z szerokim uśmiec
















