Jasne, oto tłumaczenie:
DEX.
– Mówiłam, żebyś tego nie brał – burczy Maddy, gdy wychodzimy ze sklepu, ale nie reaguję.
Idziemy ścieżką w kierunku domu. W powietrzu czuć spokój, a między nami panuje cisza, gdy nagle dostrzegam znajomą postać.
Zatrzymuję się jak wryty. To naprawdę Veronica. Patrzę na szyld sklepu, a potem znowu na nią. Co ona robi w sklepie z alkoholem?
– Idziesz? – woła Maddy.
















