ALEXANDER.
– O, wyglądasz przystojnie. – Zabieram rękę od kołnierzyka koszuli, a mój wzrok przesuwa się po pokoju do wejścia, gdzie Kaleb opiera się o nie z założonymi rękami na piersi i ledwie widocznym uśmiechem maskującym jego usta.
– Nie ubieram się, żeby dobrze wyglądać. – Odrywam od niego wzrok, żeby chwycić ciemnogranatową marynarkę od garnituru, która leży na moim łóżku i słyszę jego cic
















