logo

FicSpire

Przełom

Przełom

Autor: milktea

Rozdział 4: Odejście
Autor: milktea
18 sie 2025
Wczesna jesienna noc nadeszła szybciej niż zwykle, księżyc wisiał wysoko na niebie, a migoczące gwiazdy oświetlały dziedziniec. Cóż za piękna noc, ale... Natalie opierała się o framugę drzwi, spoglądając w górę na ten piękny widok. Przygryzała papierosa, wyrażając w zamglonym dymie poczucie bezradności, zagubienia i niechęci. Czekając, aż papieros się wypali, poprawiła skórzaną kurtkę i ruszyła na górę. Jej kroki były lekkie jak piórko, a nigdy wcześniej tak bardzo nie bała się otworzyć drzwi do sypialni dziadka. Wzięła głęboki oddech, delikatnie przekręciła zamek w drzwiach, podeszła do łóżka pana Barrona Fostera i spojrzała na ukochanego dziadka, który leżał na łóżku chudy jak szkielet. Powoli wyciągnęła palec wskazujący i środkowy prawej dłoni, aby poczuć jego oddech. Przez ułamek sekundy jej usta wygięły się w powściągliwym uśmiechu. Powoli usiadła przy łóżku i wzięła lodowato zimną dłoń dziadka, przykładając ją do piersi, próbując ją ogrzać. "Dziadku, jesteś taki niegrzeczny. Jak mogłeś złamać obietnicę? Przecież mieliśmy razem spać tej nocy. Dlaczego zasnąłeś pierwszy? Nie dałeś mi nawet tej ostatniej szansy. Jesteś taki stary, a zachowujesz się jak dziecko. Czyż nie uczyłeś mnie od małego, żeby dotrzymywać obietnic i nie kłamać?" Starła łzę i tępo spojrzała na bladą postać na łóżku, kontynuując swoje monologi: "Dziadku, czy jeśli nie wyjdę dziś za mąż, to nie odejdziesz? Myślisz, że możesz odejść ze spokojem, powierzając mnie rodzinie Wilsonów? Gdzie ja będę miała dom bez ciebie?" Po długim płaczu trzymała cicho dłoń dziadka i bezustannie gawędziła, opowiadając o wszystkim, od czasów, gdy była mała, aż do teraz... Ze względu na psychologiczne przygotowanie lekarza i wytrzymałość, którą rozwinęła od dzieciństwa, nie siedziała tam dłużej. Po rozmowie z dziadkiem wstała i poszła do łazienki po ciepłą wodę. Ostrożnie umyła i uczesała włosy dziadka. Ponownie poszła do szafy, aby znaleźć nowe ubrania, które wcześniej kupiła dla dziadka. Barron bardzo je wtedy polubił i chwalił ją za dobry gust. Wzięła się w garść i starała się robić wszystko jak najlepiej, powstrzymując się od płaczu, bo dziadek tego nie lubił. Stojąc na schodach, zawołała do służby: "Chodźcie tutaj, wszyscy!" "Co się stało, panno?" Dwóch służących pospiesznie podbiegło, patrząc na jej lekko opuchnięte i zaczerwienione oczy z niepokojem. "Zadzwońcie po osoby, które zajmują się organizacją pogrzebów. Dziadek nas opuścił." Poprosiła o firmę, która specjalizowała się w załatwianiu takich spraw, a także o kilku księży, którzy pomodlą się za jej dziadka. Barron za życia był pobożnym wierzącym. "Panno, czy mam zadzwonić do pana ojca?" - zapytał służący, płacząc. Jego głos był przerywany. "Nie trzeba. Niech dziadek spokojnie odpocznie przez noc. Będę mu towarzyszyć tej nocy." Barron przed odejściem nie wspomniał ani słowem o tak zwanym ojcu Natalie, związanym z nią krwią. Jako jedyny syn dziadka, Natalie nie mogła powstrzymać go od oddania mu szacunku, ale też nie chciała się z nim proaktywnie kontaktować. Słowo "ojciec" zniknęło z jej słownika dawno temu. Nie wiedziała, jak się do niego zwracać, odkąd skończyła dziesięć lat. Początkowo w domu panowała cisza. Jedynie delikatny wiatr muskający liście wydawał szeleszczący dźwięk. To jedyne sprawiało, że wydawało się mniej cicho. Ale teraz ludzie wchodzili i wychodzili z dziedzińca, zajęci i gwarni. Światła świeciły jasno jak w dzień, ale wcale nie wydawało się to radosne, a raczej ponure i samotne wszędzie. Bo została tylko ona. Stara rezydencja Wilsonów również była oświetlona jak w dzień. Normalnie o tej porze Theo Wilson już by spał. Ale usłyszał, że Barronowi Fosterowi zostało tylko kilka dni życia. Wyglądało na to, że Theo czekał przez te kilka ostatnich nocy. Lokaj, Danny, wbiegł pospiesznie do gabinetu i zdyszał: "Panie, pan Barron Foster, odszedł". Theo Wilson spojrzał na niedokończony obraz przed sobą i zawahał się z pędzlem w dłoni. Westchnął i powiedział: "Idź przygotować samochód, żeby pojechać do Barrona. Zadzwoń do Trevona i powiedz mu, żeby się pospieszył. Przypomnij mu, żeby nie przyjeżdżał swoim krzykliwym samochodem". "Tak jest, panie. Zaraz się tym zajmę" - powiedział Danny. Sala żałobna na dziedzińcu została całkowicie przygotowana. Natalie osobiście nadzorowała każdy najmniejszy szczegół. Barron za życia przywiązywał wagę do szczegółów. Zawsze mówił, że dbałość o szczegóły decyduje o sukcesie lub porażce i że należy być ostrożnym i rozważnym we wszystkim, co się robi. Słysząc pospieszne kroki i dudniący dźwięk uderzenia laski o ziemię, Natalie odwróciła głowę, klęcząc, tylko po to, by zobaczyć, że pierwszą osobą, która przybyła, był dziadek jej nowo poślubionego męża, którego spotkała po raz pierwszy tego dnia. Nie wiedziała, dlaczego taka ważna osobistość jak pan Theo Wilson tak bardzo przejmuje się jej dziadkiem. Chciała dzisiaj zapytać o to dziadka, ale nie miała czasu... "Dzień dobry, panie Wilson" - zwróciła się uprzejmie. "Dziecko, wiele przeszłaś. Dbaj o siebie i bądź silna". Po tym, jak Theo Wilson złożył kwiaty, stał przy ciele Barrona Fostera przez dłuższą chwilę. Z pozycji klęczącej Natalie mogła zobaczyć łzy w jego oczach lśniące w blasku świateł. W mercedesie Theo Wilson nie wyglądał dobrze. Z ciemną miną podniósł telefon i zadzwonił do Trevona: "Gdzie jesteś?". Jego ton był dość zastraszający, co wskazywało, że jest bardzo zły. Nawet Danny, który jechał z przodu, wyczuł jego złość. Z drugiej strony usłyszał niewymuszony, płaski ton: "W firmie". "Dlaczego nie pójdziesz do rezydencji Fosterów? Mimo że jest kobietą, z którą niechętnie się ożeniłeś, jest twoją prawną żoną zgodnie z aktem małżeństwa, więc powinieneś pójść oddać jej szacunek" - powiedział Theo przekonującym głosem. Osoba po drugiej stronie wcale się nie przestraszyła i nadal miała ton, który sprawiał, że wyglądało, jakby potrzebowała lania. "Nie zabrałem aktu małżeństwa. Jest u ciebie. To, że prawo to uznaje, nie oznacza, że ja też. Poza tym osobą, z którą chcesz, żebym się ożenił, nie jest osobą, z którą chcę się ożenić. Dziadku, już poszedłem na kompromis, żeniąc się z nią, co jest największym ustępstwem. Jeśli prosisz mnie o oddanie szacunku, nie mogę spełnić twojej prośby". Theo Wilson był tak zły, że natychmiast się rozłączył. Oddychał ciężko i ściskał klatkę piersiową na tylnym siedzeniu, mamrocząc przekleństwa na temat Trevona Wilsona. Danny mógł wywnioskować z zachowania Theo, że Trevon nie ustąpił. Jak można było tak łatwo kontrolować przerażającego pana Wilsona z Athany? Nie można nim manipulować w kółko. Przebiegły lokaj Danny odezwał się: "Nie ma potrzeby, żeby się pan tak złościł, panie. Powinien pan już znać charakter Trevona. Jest zbyt doskonały i zawsze ma plan. Tym razem próbował pan użyć akcji, żeby zmusić go do poślubienia dziewczyny, której nie lubi. To, że pana posłuchał, jest już wielkim ustępstwem, ponieważ jest pan jego dziadkiem. Inna osoba mogła tego nie zaakceptować. Nie może pan go zmuszać zbyt mocno, bo to się obróci przeciwko panu". "Ach! Co za łotr! Jestem jego dziadkiem. Jak mógłbym go skrzywdzić? Gdyby nie Barron, nie żyłbym do tej pory, nie mówiąc już o posiadaniu Wilson Group i tego łotra. Jestem mu winien więcej niż tylko życie. Trevon myśli, że zmusiłem go do poślubienia Natalie tylko po to, żeby spełnić moją obietnicę. Zbadałem tę dziewczynę Natalie i Barron ją dobrze wychował. Nie jest gorsza od żadnej bogatej córki i nie ma złej reputacji. Jeśli Trevon będzie mógł się z nią dobrze dogadywać i odkryje jej dobre cechy, może się w niej zakochać. Nie mógłbym się zgodzić z Barronem, gdyby Natalie była dziewczyną o złej reputacji". Theo Wilson był tak zły, że drgały mu brwi. Jego wnuk w ogóle go nie rozumiał. "Panie, niech się pan zbytnio nie martwi. Jeśli panna Foster naprawdę ma lśniące cechy, Trevon odkryje je podczas trzech miesięcy, które z nią spędzi. Pana największą troską jest spełnienie obietnicy Barrona, aby chronić pannę Foster, prawda? Jeśli Trevon i panna Foster nie mogą być razem na końcu, dlaczego nie adoptować jej jako wnuczki i nadal jej chronić?" Oczy Theo Wilsona rozbłysły, gdy natychmiast je otworzył. Pochwalił: "Jesteś najmądrzejszym facetem w okolicy, nawet jeśli wymyślasz jakieś szalone pomysły. Z osobowością Trevona nie ogłosiłby publicznie swojego związku, więc prawdopodobnie są w tajnym małżeństwie. Zmusiłem go do mieszkania z Natalie przez trzy miesiące w nadziei, że zobaczy w niej dobre cechy. Jeśli nie może tego zobaczyć w tak wspaniałej dziewczynie, równie dobrze może być ślepy". Po chwili powiedział ponownie: "Wyślij kilku sprytnych ochroniarzy, żeby strzegli rezydencji Fosterów i utrzymywali bezpieczeństwo". Po zbadaniu Natalie, Theo Wilson nadal nie był spokojny z powodu możliwości nagłego zdarzenia, które mogłoby zaszkodzić Natalie. Obiecał Barronowi, że ochroni wnuczkę Barrona. Nie mógł złamać słowa. "Tak jest, panie".

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 4: Odejście – Przełom | Czytaj powieści online na FicSpire