Poranek był wyjątkowo piękny. Śnieżnobiałe obłoki leniwie płynęły po błękitnym niebie, lecz w następnej chwili ciemne chmury przegnały je, zawłaszczając przestworza.
Zaczęła mżyć drobna, przeszywająca mżawka, a zimny wiatr siał spustoszenie wśród kwiatów i drzew otaczających szpital.
W popołudniowym gwarze szpitala Athana, Natalie, odziana w nieskazitelny, biały fartuch lekarski, z zapałem badała
















