Oczy Natalie przykuła trzypiętrowa, biała willa w egzotycznym stylu z oknami sięgającymi od podłogi do sufitu. Od razu można było dostrzec przestronny i jasny salon wewnątrz.
Na drugim piętrze znajdował się okrągły, rozległy balkon, który zdawał się być połączony z główną sypialnią. Na trzecim piętrze był kolejny okrągły balkon, wystarczająco duży, by pomieścić kilka osób na grilla.
Rozglądając się, Natalie zauważyła, że pozostałe domy w okolicy były zbudowane podobnie. Wyglądało na to, że to standard w tej społeczności.
Gdy Natalie i Jim przekroczyli próg, Nell, która krzątała się w kuchni, wyszła powoli i powitała ją ozięble, mierząc Natalie wzrokiem od góry do dołu. "Pani Wilson."
W sercu czuła do Natalie pogardę. "Zgodnie z tym, co mówiła pani Rachel Wilson, nie ma nic do zaoferowania. Jej strój jest tani" – pomyślała.
Nell była służącą Theo Wilsona w starej rezydencji Wilsonów. Martwiąc się, że Trevon nie będzie dobrze opiekował się Natalie, Theo wybrał służącą, która miała się nimi zająć. Jednak matka Trevona Wilsona, Rachel Wilson, z powodzeniem przekupiła Nell, zanim ta przybyła.
Służba w bogatych arystokratycznych domach nauczyła się być przebiegła. Ktoś taki jak Nell, która była z rodziną Wilsonów od dziesięcioleci, przyzwyczaiła się do oceniania ludzi na podstawie ich manier, a w rezultacie do różnicowania traktowania.
Od dnia, w którym otrzymali akt małżeństwa, Rachel Wilson była niezadowolona z tego związku. Nie mogła jednak nic zrobić, ponieważ zaaranżował go Theo Wilson, głowa i decydent rodziny Wilsonów.
Nell słyszała również, że Trevon nie lubi Natalie, więc stała się jeszcze bardziej bezczelna.
Jim Hawk powiedział z szacunkiem: "Pani Wilson, to jest Nell. Ona będzie się panią opiekować w przyszłości. Muszę pilnie udać się do firmy, więc na razie się pożegnam. Jeśli będzie pani czegoś potrzebować, proszę dzwonić."
"Dobrze, dziękuję za pomoc, panie Hawk" – odpowiedziała uprzejmie Natalie. Wierzyła w odwzajemnianie szacunku, dając trzy razy więcej, niż otrzymała. Szacunek był wzajemny.
Gdy tylko Jim Hawk wyszedł, Nell zaczęła się wykręcać. "Pani Wilson, mam dzisiaj coś do załatwienia w domu i muszę wziąć wolne. Co do pani lunchu i kolacji, proszę zadbać o to sama" – jej ton był nacechowany sarkazmem. Nie prosiła o pozwolenie na urlop, ale informowała ją o swojej decyzji.
Rachel Wilson powiedziała jej, że Trevon nie lubi swojej nowej żony, która pojawiła się znikąd, i za kilka miesięcy się rozwiodą. Nie musi dobrze opiekować się Natalie i ma tylko stwarzać pozory przed Theo Wilsonem. Trevon również nie będzie z nią dzielił pokoju.
Po rozmowie z Rachel Nell była przekonana, że Natalie nie będzie panią Wilson z rodziny Wilsonów na długo i nie ma się czym martwić.
"Dobrze, rób, jak uważasz." Z tymi słowami Natalie poszła na górę, żeby uporządkować swoje rzeczy.
Nie była rozpieszczoną damą, która nie wie, jak cokolwiek zrobić. Mimo że dziadek ją rozpieszczał od najmłodszych lat, nie pozwolił jej stać się zepsutą i bezradną osobą. Nauczył ją, jak dbać o siebie i wykonywać codzienne obowiązki, takie jak pranie, gotowanie, ogrodnictwo i wiele innych. Uczył ich wszystkich z wielką starannością.
Barron powiedział kiedyś: "Natalie, nie uczyłem cię tych rzeczy, ponieważ wierzę, że będziesz cierpieć w przyszłości. To są fundamenty twojego przetrwania. Nawet jeśli będziesz dobrze żyć w przyszłości i nie będziesz musiała nic robić sama, nieumiejętność robienia czegoś różni się od niemożności robienia tego. Nigdy nie zaszkodzi nauczyć się więcej."
Oczy Natalie zalśniły, gdy pomyślała o słowach Barrona.
Ze łzami w oczach spojrzała na ogromną główną sypialnię, po czym chwyciła swój bagaż. Następnie udała się do pokoju gościnnego. Zauważyła, że na drugim piętrze są jeszcze dwa pokoje gościnne, kiedy wcześniej weszła po schodach.
Nie sądziła, że Trevon Wilson będzie chciał dzielić z nią pokój, mimo że miała nadzieję spróbować, żeby wszystko się ułożyło. Nie chciała się rozwodzić, ale nie była typem osoby, która zmusza kogoś do robienia czegoś, czego nie chce. Mimo że nie chciała iść w ślady matki, nie było sensu ciągnąć Trevona za sobą, jeśli jej nie lubił.
Barron napisał również w swoim liście, żeby była cierpliwa. Poprosił ją, żeby poczekała, aż będzie silniejsza, zanim zajmie się sprawami sercowymi. "Rób wszystko krok po kroku. Nie mogę wziąć ślubu dzisiaj i rozwieść się jutro" – pomyślała.
Po dodaniu sobie otuchy Natalie pojechała motocyklem do pobliskiego supermarketu, aby kupić artykuły codziennego użytku. Chciała gotować, ale niestety lodówka była pusta. Nie wspominając o tym, że nie przygotowano żadnych owoców. W łazience również nie było papieru toaletowego. Na szczęście zauważyła to, kiedy poszła umyć ręce przed skorzystaniem z toalety. Byłoby jej bardzo niezręcznie, gdyby dowiedziała się o tym w połowie załatwiania swoich potrzeb.
"Mlask..." Natalie jadła radośnie duriana w przestronnym i jasnym salonie, przeglądając podręczniki medyczne w swojej ręce. Cała przestrzeń wypełniona była ostrym zapachem. Nawet drugie i trzecie piętro nie zostały oszczędzone.
Drzwi zaskrzypiały i wszedł mężczyzna emanujący obojętnością. Rozpiął dwa guziki koszuli i odsłonił skórę, wchodząc długimi krokami. Miał surowy wyraz twarzy i rękę zasłaniającą usta i nos.
"Czyżby to mój nowo poślubiony mąż?" – pomyślała Natalie.
Trevon rozejrzał się chłodnym wzrokiem, jakby czegoś szukał. W końcu jego wzrok spoczął na Natalie. "Co ty jesz?" – zapytał z obrzydzeniem.
W tym momencie Natalie zdała sobie sprawę, że Trevon szuka źródła smrodu. Nie wiedziała, że on wraca.
Czuła się dzisiaj przygnębiona i pomyślała, że kupi duriana, żeby się rozweselić. Ale kto mógł wiedzieć, że Trevon wróci...
Musi być odpowiedzialna i troskliwa, skoro mieszka pod czyimś dachem. "Przepraszam, zaraz to zabiorę. Nie wiedziałam, że wracasz."
"Ech." Trevon podszedł do drzwi i otworzył wszystkie okna w willi. Nie mógł znieść tego zapachu. To było jak przebywanie w szambie.
Stanął w drzwiach i skończył palić papierosa. Po krótkiej przerwie wszedł do środka, podając Natalie kartkę papieru.
"Podpisz to." Jego ton był władczy, nie pozostawiając miejsca na negocjacje.
Natalie właśnie skończyła sprzątać, kiedy zobaczyła pogrubione słowa na kartce, którą jej podano. Zaśmiała się z politowaniem. To była umowa przedmałżeńska.
Nie było wiadomo, z kogo się śmieje.
Trevon nie przejmował się jej reakcją, a jego twarz pozostała bez wyrazu.
Natalie od niechcenia wzięła od niego umowę. Zgodnie z oczekiwaniami bogatej rodziny, widzieli w niej wyrachowaną kobietę. Spieszyli się, żeby chronić swoje aktywa. Umowa była datowana na dzień przed zawarciem związku małżeńskiego, ale prosili ją o podpisanie dopiero dzisiaj.
To była uzupełniająca umowa przedmałżeńska, mająca na celu zapobieżenie wygórowanym oczekiwaniom Natalie.
Krótka kartka papieru, która zawierała wszystko, ale wszystko to było skierowane przeciwko niej.
Ogólny zamysł był taki, że tajny ślub potrwa trzy miesiące. Po trzech miesiącach obie strony przystąpią do procedur rozwodowych. Ta willa będzie należeć do Natalie, a wszystkie inne aktywa rodziny Wilsonów nie będą z nią związane. W ciągu tych trzech miesięcy będą tylko mieszkać razem. Dodatkową klauzulą było to, że małżeństwo musi być utrzymywane w tajemnicy i nikomu nie można o nim mówić. W przeciwnym razie będzie musiała zapłacić 20 milionów dolarów odszkodowania za cierpienie psychiczne.
"20 milionów dolarów! Dlaczego nie obrabujesz banku?
"Jest bezwzględny i przebiegły. Termin 'tajny ślub' służy uniknięciu uszczerbku na jego reputacji" – pomyślała Natalie.
Okazała swój szacunek Trevonowi, uważnie przyglądając się przygotowanej umowie. Następnie podniosła wzrok i wyciągnęła do niego prawą rękę.
Trevon zmrużył oczy i zapytał niezadowolonym tonem: "Co?" Pomyślał, że Natalie zamierza zgłosić jakieś inne warunki.
"Potrzebuję długopisu. Jak mam podpisać bez długopisu?"
Nie powiedziała ani słowa więcej. Skoro tak miało być, nie było nic więcej do powiedzenia. Rano jeszcze miała nadzieję, że może mieć dom, jeśli będzie wystarczająco ciężko pracować. Jednak wydawało się, że nawet służąca wokół niej rozumie to, czego ona nie mogła wyraźnie zobaczyć. Czas się obudzić i zmierzyć z rzeczywistością.
Trevon zmarszczył brwi i nie spodziewał się, że Natalie będzie tak bystra i zdecydowana. Spojrzał chłodno na Natalie, która podpisała bez wahania.
W tym momencie Natalie poczuła, że podpisuje dokumentację medyczną, nie myśląc o niczym innym.
Trevon był pacjentem cierpiącym na powszechną chorobę wśród bogatych arystokratów: paranoiczne urojenia prześladowcze.
Wszyscy bogaci ludzie mieli ten problem. Lubili myśleć, że wszyscy wokół ich wykorzystują i nie ma na to lekarstwa.
Po podpisaniu umowy Natalie wręczyła mu dokument z mocnym i czystym spojrzeniem. "Panie Wilson, umowa została podpisana. Nie wezmę domu. Proszę być spokojnym, będę mieszkać w tym domu tylko przez trzy miesiące i nic więcej. Wierzę, że pan również musi coś zyskać w ciągu tych trzech miesięcy. Dobranoc." Z tymi słowami odwróciła się i poszła na górę, ignorując wpływ swoich słów na Trevona.
Kiedy zobaczyła te trzy miesiące w umowie, domyśliła się, że jest za tym jakiś powód. Powodem było to, że Trevon dokonał wymiany z Theo Wilsonem, co również sprawiło, że ten arogancki młody paniczyk zniżył się do mieszkania z nią.
Wyglądało na to, że dobrze zgadła.
Ciemne oczy Trevona wpatrywały się w imię i nazwisko na umowie przez dwie sekundy, po czym spojrzał na plecy Natalie, która szła na górę z wymownym wyrazem twarzy. "Czy ona grała niedostępną, czy liczyła na większe nagrody?
"Ale nie jest głupia. Zrozumiała!" – pomyślał.
















