Umysł Zofii szalał, a serce waliło w piersi w chaotycznym rytmie. Tam, na zaciemnionym balkonie, powietrze wydawało się gęste i naelektryzowane. Uśmiech Drexa poszerzył się, a on sam wykonał powolne, zamierzone kroki w jej stronę, niczym drapieżnik, co sprawiło, że po jej kręgosłupie przeszedł dreszcz. Za nim czaił się inny mężczyzna, jego postawa była groźna, a twarz naznaczona samozadowolonym uś
















