Luca zacisnął dłonie na kierownicy, lawirując w porannym korku. Wzrok miał wbity przed siebie, ale myślami był gdzieś daleko. Sobota… dzień, który większość ludzi poświęca na odpoczynek. Ale w jego świecie interesy toczyły się siedem dni w tygodniu, a granica między sojusznikiem a wrogiem zacierała się szybciej, niż był w stanie za nią nadążyć. Poranne spotkanie miało być zwykłą rutyną, jak zawsze
















