Mężczyzna uśmiechnął się do Corinne i podał jej kubek do kości. „Nie chciałbym, żebyś mnie oskarżyła o zastraszanie, więc zagramy w prostą grę. Rzucamy kośćmi, a ten, kto wyrzuci najwyższą liczbę, wygrywa rundę. Jeśli wygrasz dwie rundy na trzy, wygrywasz całą grę. Brzmi dobrze?”
Corinne poważnie skinęła głową. „Okej. Dzięki.”
Oczy Annie zaczerwieniły się ze zmartwienia. „Corinne! To moja wina!
















