"Od tej chwili, ja, Kasandra, nie mam nic wspólnego z rodziną Yates z Drieso" – oznajmiła głośno Kasandra.
Twarze Benjamina i Mirandy były posępne, gdy wściekali się w duchu: "Jak ona śmie! To absurd!"
"Wow, ale widowisko!"
"No. Biologiczna córka stała się adoptowaną córką i zerwała więzi z rodziną!"
"To takie zabawne!"
"Hmph! Myślisz, że możesz odejść, bo tak chcesz? Tata i mama dali ci życie. Jak możesz im się za to odwdzięczyć? Naprawdę myślisz, że załatwisz to tylko dwunastoma tysiącami dolarów?" Jasper prychnął chłodno.
Był dumą rodziny Yates, młodym, utalentowanym lekarzem, który otrzymał wiele nagród.
Jednak za jego dobrotliwą fasadą kryła się złowroga natura wobec własnej siostry.
"O, to znaczy, że jestem im winna za urodzenie mnie? Tak, urodzili mnie, ale nigdy mnie tak naprawdę nie wspierali, więc nie jestem im aż tak wiele winna. Naprawdę myślicie, że te zaledwie dwa miesiące można uznać za 'wychowanie mnie', prawda?" Kasandra wyglądała na przerażoną, jakby rodzina Yates była wirusem.
Każdy z nich był zły.
Najlepszym sposobem na ukaranie złych ludzi jest bycie bardziej bezwstydnym niż oni.
Nie dając im szansy na odpowiedź, Kasandra szybko wyciągnęła nóż wojskowy i przecięła sobie nadgarstek.
W jednej chwili krew zaczęła kapać z jej nadgarstka.
"Aaa!" Yulissa i inni obecni krzyknęli ze strachu.
Jednak Kasandra miała perwersyjny, chorobliwy wyraz twarzy. Uśmiechając się żądnie krwi, patrzyła, jak krew spływa po jej nadgarstku.
Wyraz twarzy Jaspera pociemniał. Nigdy nie spodziewał się, że Kasandra zawstydzi go publicznie.
"Spłacam to, co jestem winna, krwią. Przysięgam zerwać wszelkie więzi z rodziną Yates na resztę mojego życia, począwszy od momentu, w którym wyjdę żywa z rezydencji Yates."
Po tych słowach Kasandra odeszła stanowczo.
W tym domu nie było dla niej nic ważnego.
Przyszła do rezydencji Yates sama, mając ze sobą tylko dwa komplety ubrań. Teraz, gdy odchodziła, nie musiała niczego zabierać ze sobą.
Rodzina Yates nigdy nie kupiła jej ubrań ani butów. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy Yulissa codziennie otrzymywała drobne prezenty, ale żaden z tych prezentów nie był przeznaczony dla Kasandry.
Przyszła z niczym, więc odejdzie również z niczym.
Kasandra wyszła z determinacją. Nawet jej odchodząca sylwetka zdradzała nutę uporu.
"Na tym przyjęciu nie ma już nic wartego oglądania. Chodźmy."
"Tak, to takie nudne. Nawet w dramach ci rodzice potrafią traktować dwie dziewczyny sprawiedliwie, kiedy nie mogą powiedzieć, która jest ich prawdziwą córką."
"Stary, masz rację."
"Impostorka przejmuje władzę! To musi być jutrzejszy nagłówek."
"Panna Yulissa Yates jest naprawdę wyjątkowa. Każdy rozsądny człowiek by ją wybrał."
"O, spójrzcie, mamy tu kilku wielbicieli Yulissy! Yulissa ma opinię osoby afektowanej i nie mogę uwierzyć, że ci mężczyźni nie potrafią przejrzeć jej fasady."
"Daj spokój. To właśnie lubią mężczyźni!"
Z boku sali bankietowej mężczyzna obserwował każdy ruch Kasandry z uwagą, jego spojrzenie było niezgłębione.
Poczuł przytłaczającą chęć, by wybiec i ją chronić, kiedy zobaczył, jak przecina sobie nadgarstek.
Niemniej jednak z trudem powstrzymał tę chęć.
Nadszedł czas, aby Kasandra nauczyła się dorastać.
Nawet jeśli cena była ogromna, musiała dorosnąć.
"Yannick, niech ktoś jej pilnuje, zabierz ją do szpitala i załatw najlepszego lekarza" – polecił.
Był nikim innym jak Kenneth Żeliński, potężna postać znana w stolicy, Drieso, miał być jedynym prawowitym spadkobiercą rodziny Żelińskich. Jednak został wrzucony na podziemną arenę walk w kraju Atharia przez własnego ojca, pozostawiony sam sobie.
Lata później, po powrocie do Drieso, w ciągu miesiąca usunął ojca na boczny tor i szukał bezlitosnej zemsty na tych, którzy go skrzywdzili.
Chociaż Kenneth słynął z przebiegłości i okrucieństwa, niezaprzeczalnie był najbogatszym człowiekiem w Drieso i prawdopodobnie w całym kraju i na świecie.
"Tak jest, panie Żeliński!"
Yannick skinął głową, odwrócił się i wyszedł przez drugie drzwi, podążając za Kasandrą.
Tymczasem Kasandra wyszła z rezydencji Yates.
Z powodu nadmiernej utraty krwi wyglądała trochę blado.
Sięgnęła po telefon i wybrała numer, który zapamiętała. "Jeremiaszu, odbierz mnie z rezydencji Yates."
Kasandra usiadła cicho na kamiennym bloku przed rezydencją i czekała, aż Jeremiasz przyjedzie ją odebrać.
Yannick, udając, że jej nie zna, zatrzymał samochód przed Kasandrą.
"Panno Yates, potrzebuje pani podwiezienia?" – zapytał.
"Nie, dziękuję" – odmówiła chłodno Kasandra.
W tej chwili nie ufała nikomu, zwłaszcza komuś spoza rezydencji Yates.
'Hah. Rodzina Yates znowu coś knuje', pomyślała.
W swoim poprzednim życiu prawie nie widywała Kennetha, nie mówiąc już o Yannicku, który zawsze był z Kennethem. Dlatego zrozumiałe było, że nie rozpoznała Yannicka.
Yannick nie wiedział, co robić. Jeśli Kasandra odmówi wejścia do samochodu, nie będzie mógł wykonać zadania zleconego przez Kennetha.
Kilka minut później przed Kasandrą zatrzymało się krzykliwe, różowe Ferrari.
Widząc to, Kasandra oniemiała.
'Wolę umrzeć z powodu nadmiernej utraty krwi niż wsiąść do tego samochodu', pomyślała.
"Co się stało, Elaino? Próbujesz popełnić samobójstwo, przecinając sobie nadgarstek?"
Mężczyzną, który przybył, był Jeremiasz Lawson. Kasandra znalazła go wśród martwych ciał i uratowała mu życie.
Dziesięć lat temu w Wiosce Rootland, gdzie mieszkała Kasandra, przeprowadzono eksperymenty na ludziach. Dzieci zabierano i poddawano nieludzkim eksperymentom. Po śmierci ich ciała wrzucano do dużych dołów w górach, aby zostały zjedzone przez dzikie zwierzęta.
Jeremiasz był jednym z tych dzieci. Był zbyt słaby, zemdlał po otrzymaniu dwóch zastrzyków eksperymentalnych odczynników.
Po tym, jak został wrzucony do sterty martwych ciał, Kasandra przypadkiem przeszła obok dołu i była przerażona tym widokiem.
Właśnie miała uciec, gdy palce Jeremiasza się poruszyły.
Kasandra od dziecka była nieustraszona.
Kiedy zauważyła, że palce Jeremiasza się poruszają, wyciągnęła go ze sterty martwych ciał i zaniosła do domu.
Po okresie leczenia toksyny w ciele Jeremiasza zostały usunięte. W końcu odzyskał przytomność po dwóch tygodniach rekonwalescencji.
Po przebudzeniu nie pamiętał zbyt wiele o swojej trudnej przeszłości i nie chciał pamiętać. Dlatego spędził następne dziesięć lat, chodząc za Kasandrą.
"Czy możesz przestać zakładać najgorsze? Pospiesz się i zawieź mnie do szpitala." Piękne brwi Kasandry zmarszczyły się. Chociaż się nie gniewała, emanowała onieśmielającą aurą.
Jeremiasz wydął usta, wzruszył ramionami i pomógł Kasandrze wsiąść do samochodu.
"Nie powinnaś była do mnie dzwonić, dopóki nie umrzesz, żebym mógł odebrać twoje ciało." Jeremiasz był wściekły na myśl, że Kasandra nie uważa go za członka swojej rodziny.
Dwa miesiące temu porzuciła wszystko dla swojej tak zwanej rodziny.
Jeremiasz zastanawiał się: 'Więc co się teraz dzieje? Czy dopiero po zranieniu zdała sobie sprawę z prawdy?'
"Jesteś taki głośny!" Kasandrę rozbolała głowa i chciała, żeby się zamknął.
Jeremiaszowi zabrakło słów.
'Więc nie mogę nawet żartować z jej błędu?', pomyślał.
"Nie martw się. Nie umrzesz, nawet jeśli będziesz krwawić bardziej niż to." Sposób, w jaki Jeremiasz ją uspokajał, był irytujący.
Kasandra zastanawiała się: 'Co on ma na myśli, mówiąc, że nie umrę?'
"Wiem" – powiedziała.
Kasandra odmówiła komunikacji z Jeremiaszem, więc oparła się i zamknęła oczy.
"A tak przy okazji, niech ktoś dostarczy 20 000 dolarów w gotówce rodzinie Yates później" – dodała.
Kasandra uważała, że dodatkowe 8 000 dolarów powinno ich uciszyć.
"Dlaczego?" – zapytał.
"Aby zapłacić za jedzenie i pokój, które mi zapewnili w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Zrywam z nimi więzi" – odpowiedziała Kasandra bez emocji.
Bez oczekiwania i nadziei na pokrewieństwo nie czułaby już bólu.
Została przez nich raz zabita i nie pozwoli, żeby to się powtórzyło.
"Przemyślałaś to?" – zapytał Jeremiasz, zatrzymując się na czerwonym świetle i odwracając się do niej.
"Chcesz, żebym wróciła do rodziny Yates?" – zapytała.
Pomyślała: 'To niemożliwe, prawda? Kiedy wychodziłam, błagał mnie, żebym nie odchodziła. Czy teraz zmienia zdanie?'
Jeremiasz natychmiast powiedział: "Oczywiście, że nie. Rodzina Yates to podła banda."
Byli bandą szumowin, którzy nie potrafili odróżnić tego, co prawdziwe od tego, co fałszywe.
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy obserwował życie Kasandry. Czasami desperacko chciał wpaść do rezydencji Yates i ją zabrać!
Niemniej jednak Kasandra dała jasno do zrozumienia, że zerwie więzi z każdym, kto odważy się jej przeszkadzać.
Dlatego Jeremiasz starał się powstrzymać swój gniew.
Na szczęście Kasandra w końcu zrozumiała.
















