Kiedy się budzę, jestem w swoim pokoju i jest ciemno. Dzięki bogini za wilczy wzrok, mimo że nie mam wilka.
Pamiętając, co się stało, pierwsze, po co sięgam, to mój brzuch. Czując ruchy dziecka, trochę się uspokajam, ale wciąż nie mogę się pogodzić z faktem, że Xavier celowo i fizycznie mnie skrzywdził.
Mimo że mnie nienawidził i był zimny, nigdy, przenigdy nie wyobrażałam sobie, że mógłby mnie fizycznie skrzywdzić. Ale z drugiej strony nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek zaatakuję własną siostrę.
Gniew i zdrada, które poczułam do niej, po prostu przyszły znikąd i mnie ogarnęły. W tamtej chwili nie widziałam, że Bianca jest moją siostrą ani że jestem w ciąży. Widziałam tylko czerwień.
Jeszcze bardziej szokujący był fakt, że moje pazury i kły wyszły na wierzch. Nigdy się nie przemieniłam, nigdy. Większość wilkołaków przemienia się, kiedy kończy szesnaście lat, ale nie ja. Kolejna rzecz, która czyni mnie dziwadłem w tej watasze.
Oczywiście, czuję wilczego ducha w sobie, ale nic więcej. Mogę czuć jej emocje, ale nie komunikujemy się jak normalne wilki.
To tak, jakby nasze połączenie było w jakiś sposób zerwane, więc pojawienie się moich pazurów i kłów jest szokujące.
Biorąc pod uwagę, że nigdy wcześniej się nie przemieniłam, logika watachy myślącej, że zabiłam moich rodziców, jest absurdalna. Moi kochani rodzice zostali rozszarpani na strzępy, więc jak dziewczyna bez wilka mogłaby wyrządzić tak wiele szkód?
Jak mogłabym pokonać dwoje dorosłych, którzy potrafią się przemienić? Ale myślę, że skoro nie było żadnych innych dowodów wskazujących na złoczyńcę i potrzebowali kogoś, kogo można by obwinić, zdecydowali, że to ja wezmę na siebie ten ciężar i winę.
Nienawidziłam tego, że poddali dziecko takiemu traktowaniu, i nie mówię tego tylko dlatego, że to ja byłam w takiej sytuacji, ale dlatego, że to było złe.
Żadne dziecko nie powinno przechodzić przez piekło, przez które ja przeszłam, tylko dlatego, że zostało oskarżone o przestępstwo, ponieważ tego, co ja przeszłam, nie życzyłabym nikomu innemu, bez względu na to, jak bardzo bym go nienawidziła.
Podnoszę się z łóżka i idę pod prysznic. Nie wiem, jak długo byłam nieprzytomna, i nawet nie mam telefonu komórkowego, żeby sprawdzić godzinę.
Wiem, że zastanawiacie się, dlaczego nie mam telefonu w tych czasach, ale prawda jest taka, że nie mam z niego pożytku. Nie mam z kim rozmawiać, więc po co zawracać sobie tym głowę?
Poza tym, odkąd stałam się wyrzutkiem, przyzwyczaiłam się do własnego towarzystwa, do samotności, gdzie nie musiałam się dusić chłodem innych ludzi w stosunku do mnie.
Docierając do łazienki, sprawdzam najpierw swoje odbicie przed wejściem pod prysznic. Wyglądam na zmęczoną i wyczerpaną, a wokół mojej szyi jest bandaż. Sięgam do niego i nie czując bólu, zdejmuję go. Nie ma żadnych fizycznych śladów, że zostałam zraniona, i jestem za to wdzięczna.
Kontynuuję skanowanie mojego ciała, mój wzrok zatrzymuje się na moim znaku partnerstwa, który jest teraz kpiącym przypomnieniem, że nigdy nie będę kochana przez mojego partnera.
Gdy nasze połączenie zostanie odwrócone, a Xavier mnie odrzuci, znak zniknie. Myśl o tym sprawia, że czuję się bardziej samotna niż kiedykolwiek.
Odsuwam te myśli na bok i idę wziąć prysznic. Moje łzy spływają, ale woda je zmywa, usuwając dowody na to, że płakałam.
Kończę brać prysznic, owijam się ręcznikiem i wychodzę z łazienki, żeby się ubrać.
Stoję zszokowana w drzwiach łazienki, ponieważ Xavier stoi w mojej sypialni z rękami na biodrach, jego twarz jest maską chłodu i wygląda, jakby wolał być gdzie indziej.
Jego oczy lustrują moje ciało, sprawiając, że mocniej ściskam ręcznik.
Idę do mojego łóżka i zabieram z niego ubrania, a następnie pędzę do łazienki, żeby je założyć. Ostatnią rzeczą, której potrzebuję, jest to, żeby oskarżył mnie o ponowne próby uwiedzenia go.
Kiedy skończę, dołączam do niego w sypialni i obserwuję go nieufnie, czekając, aż powie, po co przyszedł.
"Jeśli kiedykolwiek ośmielisz się ponownie skrzywdzić moją partnerkę, zapomnę, że nosisz moje dziecko i wyrwę ci gardło. Czy wyrażam się jasno? Nie chcę cię widzieć w jej pobliżu. Jeśli zobaczysz, że nadchodzi, odwróć się w przeciwnym kierunku. Nie chcę cię widzieć nawet w tym samym pokoju co ona."
Powinnam była wiedzieć, że nie przyszedł tu, żeby mnie przeprosić, ale żeby bronić swojej miłości. Patrząc w jego oczy, wracam do tego, jak patrzył na mnie, kiedy mnie dusił.
Jego oczy były zimne i gniewne i w tamtej chwili wiedziałam, że faktycznie mnie zabije. Nie wiem, co się stało po tym, jak zemdlałam, ale wiem, że miał jeden zamiar i było nim zakończenie mojego życia.
"To ja jestem twoją partnerką, Xavierze, nie ona... Dlaczego nie możesz po prostu tego zaakceptować?" Pytam go, a mój głos brzmi ciszej, niż zamierzałam.
Owijam ramiona wokół mojego brzucha w sposób ochronny, ale i pocieszający.
Xavier zbliża się do mnie groźnie, zmuszając mnie do cofania się, aż moje ruchy zostają zatrzymane przez drzwi łazienki. Jego oczy ciągle zmieniają kolor z żółtego na szary.
Ogarnia mnie strach, a moje ręce automatycznie wędrują do mojej szyi w obawie, że go rozzłościłam i zaraz mnie skrzywdzi.
"Wbij to sobie do tej swojej grubej czaszki, Amelio. Nie jesteś moją partnerką i nigdy nią nie będziesz. Wolałbym, żeby wyrwano mi serce z piersi, niż zaakceptować cię jako moją partnerkę. Jesteś żałosna i niegodna i nigdy nie zbliżysz się nawet do bycia jedną czwartą kobiety, jaką jest moja Bianca. Nienawidzę cię każdym włóknem mojego jestestwa i kiedy to dziecko się urodzi, zabiorę je i razem z Biancą je wychowamy, bo nie zasługujesz na bycie matką. Potem możesz gnić w piekle, wszystko mi jedno." Słysząc, jak to wszystko mówi, zwłaszcza o zabraniu mi dziecka, pęka we mnie coś, o czym nawet nie wiedziałam, że istnieje.
"Dlaczego mi to robisz? Co ci kiedykolwiek zrobiłam?" Mówię do niego, a łzy spływają mi po twarzy.
"Jedyną złą rzeczą, jaką mi kiedykolwiek zrobiłaś, jest to, że istniejesz. Samo twoje istnienie mnie odpycha."
"Wolałbyś, żebym nie istniała? Wolałbyś, żebym umarła?" Wypycham te słowa z moich ust, mimo że łamie mnie głęboko w środku.
"Tak, wolałbym to bardzo. Każdego dnia, kiedy się budzę, życzę sobie tego." Odpowiada, sprawiając, że cichnę, bo co innego mogłabym powiedzieć? Co się mówi, kiedy twój partner życzy ci śmierci?
"Za zaatakowanie mojej luny, zostaniesz w tym pokoju, aż uznam, że zostałaś wystarczająco ukarana. Okno i drzwi na balkon zostaną zabite deskami, więc żadne słońce nie dotrze do pokoju. Nie wolno ci postawić kroku za te drzwi, dopóki ci nie powiem. Będziesz otrzymywać tylko posiłki i nic więcej... Gdyby nie to, że jesteś w ciąży, wrzuciłbym cię do celi bez jedzenia i wody."
Nie mówiąc do mnie ani słowa, odwraca się i wychodzi z pokoju, a ja upadam na kolana, płacząc, myśląc o tym, że właśnie nazwał Biancę swoją luną.
To, że robi mi to tylko za to, że próbowałam walczyć o to, co jest moje, przekracza moją zdolność pojmowania. Gdzie popełniłam błąd lub kogo skrzywdziłam, że moje życie musiało przybrać taki obrót?
Nie mam nikogo oprócz mojego syna i nawet on nie będzie ze mną długo, bo planują mi go zabrać i wiem, że jest do tego zdolny.
Rada się go boi, a poza tym wystarczy, że powiedzą, że zabiłam moich rodziców, a rada orzeknie na jego korzyść.
Musiałam zostać w tej pozycji przez jakiś czas, bo wkrótce słyszę, jak ludzie na zewnątrz mojego balkonu wbijają gwoździe, co oznaczało, że zamykali mnie przed świtem.
Wstaję i idę do mojego łóżka. Kładąc się, zaczynam głaskać mój brzuch, czując znajomy komfort. Jestem odrętwiała, całkowicie i kompletnie odrętwiała, jestem całkowicie pozbawiona wszelkiej energii i bezwiednie zasypiam.
Mój sen jest w pewnym sensie spokojny i tutaj, w moim świecie snów, jestem całkowicie szczęśliwa i akceptowana, ale pokój nie trwa nawet długo, bo budzi mnie ból, ból, jakiego nigdy wcześniej nie znałam.
















