Budzę się w ciemności. Czystej, absolutnej ciemności. Nie ma światła, nie ma żadnych oznak życia. Jest też zimno, aż dreszcze mnie przechodzą.
Próbuję wykorzystać swoje wyostrzone zmysły, żeby zorientować się, gdzie jestem, ale nie ma absolutnie nic. Żadnego zapachu, żadnego życia, niczego, co można by zobaczyć.
Czy ból mnie już zabił? – zastanawiam się, bo jak inaczej wytłumaczyć to, gdzie jest
















