– Zostaw go, on jest mój! – wysyczała, zanim jej oczy całkowicie pociemniały.
Nie musiałam tego słyszeć dwa razy, puściłam go i odsunęłam się na bok, ale zanim Brian zdążył upaść na kolana, Amelia chwyciła go za szyję, wyciskając z niego całe życie. Widziałam, jak żyły pulsują na jego szyi i skroniach.
Może bym mu współczuła, gdyby nie próbował porwać mojego syna.
– Wiesz, mam okropny dzień… Wł
















