Ashton
Otworzyłem nerwowo oczy, gdy samochód gwałtownie zakołysał. Omalo nie wypadłem z siedzenia, ale na szczęście czyjeś ramiona mnie przytrzymały.
– Przepraszam, droga jest trochę wyboista, zaraz wjedziemy do lasu – poinformował mnie Zie. Oparłem się mocniej o jego uda i wyprostowałem się. Przewróciłem oczami i rozejrzałem się dookoła. Widziałem tylko drzewa. Było cicho, przyjemnie i spokojnie…
















