logo

FicSpire

Ojciec

Ojciec

Autor: Winston. W

Rozdział 14: Spotkanie z sobowtórem
Autor: Winston. W
30 maj 2025
Ashton Cholernie się denerwuję. W samochodzie Zie słychać tylko muzykę, a ja usiłuję przypomnieć sobie, co chcę powiedzieć Nickowi. Od czego zacząć? "Co słychać?", "Myślałem, że cię straciłem?" A może wystarczy zwykłe "cześć"? Nagle nie wiem, co powiedzieć, jak się zachować w obecności mojego bliźniaka. Jak zareaguje na mój widok? Czy ucieszy się tak samo jak ja? "Ash" – usłyszałem głos Zie. Odwróciłem się i dopiero wtedy zauważyłem, że samochód stoi. "Odpłynąłeś gdzieś myślami" – skomentował Zie. "Po prostu się trochę denerwuję." To kłamstwo. "Trochę" to niedopowiedzenie. Prawda jest taka, że jestem przerażony do tego stopnia, że najchętniej poprosiłbym go, żeby zawrócił do apartamentu. Ale muszę zobaczyć mojego brata. "Wszystko będzie dobrze, Ash" – pocieszył mnie Zie, ściskając moją dłoń. Jego dotyk sprawił mi dziwną, przyjemną falę ciepła w piersi, która stopniowo koiła nerwy. "Chodźmy" – powiedział Zie i wysiadł z samochodu. Nogi trzęsły mi się jak galareta, gdy za nim podążyłem. Objął mnie w talii i ruszyliśmy w stronę rezydencji. Przed wejściem znajdowała się wspaniała fontanna z feerią kolorowych tryskających strumieni. Pośrodku, w kłębach wody, stał Kupidyn z łukiem i strzałą. Nie mogłem się powstrzymać od pytania, ile serc padnie ofiarą tego pocisku? Ile istnień złamała ta strzała? Gdy podeszliśmy bliżej, drzwi niespodziewanie same się otworzyły. Wow, co za przepych! Wnętrze rezydencji zapierało dech w piersiach. Ogromny hol na parterze był umeblowany dość skromnie: fortepian, kilka sof, ale prawdziwą ozdobą były monumentalne obrazy na ścianach i lśniące żyrandole. Szerokie schody prowadziły na piętro. Dopiero teraz zauważyłem, że jesteśmy tu sami z Zie. Gdzie podziała się służba? "Jesteśmy tu sami?" – zapytałem. W tym samym momencie drzwi za nami powoli się zamknęły, choć nikt ich nie dotykał. "Tak" – odparł Zie. "Żadnych służących?" – zdziwiłem się. "Rex ceni sobie prywatność w weekendy, dlatego ich tu nie ma. Chodź" – wyjaśnił Zie i poprowadził mnie w lewo. Na chwilę zapomniałem o nerwach, zachwycony widokiem korytarza, którym szliśmy. Po dłuższej chwili, na jego końcu, dostrzegłem masywne drzwi. "Gotowy?" – zapytał Zie. Nerwy znów ścisnęły mi żołądek. Wypuściłem powietrze z płuc, spojrzałem na Ziego i lekko się uśmiechnąłem. "T-tak" – wykrztusiłem. Zie ścisnął moje ramię i posłał mi ciepły uśmiech, jakby chciał powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że zawsze będzie przy mnie. Byłem mu za to wdzięczny. Kiedy dotarliśmy do drzwi, same się rozwarły, ukazując ogromną kuchnię. Na środku stał stół suto zastawiony jedzeniem i napojami, ale to nie one przykuły moją uwagę. Zobaczyłem mojego brata bliźniaka, stojącego do nas tyłem. "Hej, chodźmy" – powiedział Zie, a ja zmusiłem się do kroku. Im bliżej podchodziliśmy do stołu, tym trudniej było mi opisać moje uczucia. Byłem szczęśliwy? Zestresowany? Nie wiedziałem. W końcu staliśmy tuż obok stołu, zaledwie kilka centymetrów od Nicka. Poczułem pieczenie w oczach. Łzy w każdej chwili mogły popłynąć po moich policzkach. Patrzyłem na Nicka i nie mogłem znaleźć odpowiednich słów. Nagle poczułem, że straciłem głos, jakbym cofnął się do czasów dzieciństwa, kiedy jeszcze nie umiałem mówić. "Zostawimy was samych" – Rex przerwał tę niezręczną ciszę. Razem z Ziem wyszli z kuchni, aż usłyszałem tylko trzask zamykanych drzwi. "C-co u ciebie?" – to jedyne, co zdołałem wydusić. Nie wiedziałem, czy to właściwe pytanie. "W porządku" – odparł Nick obojętnym tonem. Nawet na mnie nie spojrzał. Jego wzrok był pusty, a odpowiedź wymuszona. "Myślałem, że..." "Że nie żyję?" – dokończył za mnie Nick. W każdym słowie słychać było gorycz, a jego brwi zmarszczyły się gniewnie. "Nie mogę umrzeć, Ash. Jeszcze nie" – dodał z szyderczym uśmiechem. Byłem kompletnie zdezorientowany. Czy on się na mnie gniewa? "Co się z tobą stało?" – zapytałem z ciekawością. Wciąż nie rozumiałem, dlaczego rodzice okłamali mnie, mówiąc, że mój bliźniak nie żyje. Jeśli żyje, to kogo opłakiwaliśmy i pochowaliśmy? "Nic takiego, co mogłoby cię zainteresować, mały braciszku" – odparł z wyraźną niechęcią w głosie. "Możesz mi to wyjaśnić?" – zapytałem niecierpliwie. Dlaczego zachowuje się tak dziwnie? Myślałem, że rzuci mi się w ramiona. "Hmm" – mruknął, ale po chwili zapadła cisza. "Tęskniłem za tobą, Nick" – powiedziałem smutno i ruszyłem w jego stronę, chcąc go przytulić. On jednak natychmiast się cofnął. "Nawet się do mnie nie zbliżaj" – warknął, jakby się mnie bał. W jego oczach malował się strach. Co się z nim dzieje? Dlaczego się mnie boi? "Nie tęskniłeś za mną, Nick? Przecież zawsze razem się bawiliśmy. Pamiętasz naszą kryjówkę?" – przypomniałem mu o naszym ulubionym miejscu, mając nadzieję, że pamięta te chwile. Spędziliśmy tam wiele szczęśliwych chwil. Czyżby o wszystkim zapomniał? Miałem nadzieję, że nie. "Nie przypominaj mi o tych gównianych czasach, Ash" – odparł z odrazą. Próbowałem się do niego zbliżyć, ale znów się cofnął. "Chcę cię tylko przytulić, Nick. Czy to naprawdę niemożliwe?" – zapytałem ze złamanym głosem. Łzy, które dotąd powstrzymywałem, zaczęły płynąć po moich policzkach. Dlaczego mój brat mnie odrzuca? Wygląda na to, że nie tęsknił za mną tak bardzo, jak ja za nim. "Nie chcę być blisko ciebie, Ash. Odejdź, zostaw mnie w spokoju!" – powiedział z przekonaniem. Próbowałem znowu się zbliżyć, ale on chwycił widelec ze stołu i wycelował we mnie. To mnie jednak nie powstrzymało. Chciałem go dotknąć. "PANIE!" – krzyknął Nick przerażonym głosem. Drzwi gwałtownie się otworzyły i do kuchni wbiegli Rex i Zie. Rex podszedł do Nicka i odebrał mu widelec, a Zie objął mnie. "Nie chcę ich tu! Powiedz im, żeby wyszli!" – błagał Nick, patrząc na Rexa. Ten westchnął i spojrzał na mnie z litością. "Proszę, wyjdźcie" – powiedział Rex rozkazującym tonem. Z niedowierzaniem pokręciłem głową. "N-nie" – zaprotestowałem, ale Zie mocno mnie trzymał i zaczął wyprowadzać z pomieszczenia. "Z-Zie, proszę!" – błagałem, płacząc. "Obawiam się, że to nie jest dobry moment na rozmowę z twoim bratem, Ashton. Poza tym to nie wasze ostatnie spotkanie. Dajmy Nickowi czas na przemyślenie wszystkiego i zaaklimatyzowanie się w nowym domu" – tłumaczył Zie. Powoli zaczynałem rozumieć jego słowa i skinąłem głową. Może Nick był po prostu w szoku, widząc mnie po tak długim czasie. Mam nadzieję, że wkrótce znów się zobaczymy. To była ostatnia myśl, zanim Zie ostrożnie wyprowadził mnie z rezydencji.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 14: Spotkanie z sobowtórem – Ojciec | Czytaj powieści online na FicSpire