**Trey**
Odetchnąłem z ulgą, kiedy zapukał dwa razy i nie było odpowiedzi. Ale gdy już mieliśmy wychodzić, drzwi zaskrzypiały i stanęła w nich ona – kobieta ledwo ubrana, z źrenicami jak wielkie, ciemne spodki. Włosy miała w nieładzie, a była tak chuda, że koszula nocna zsuwała się jej z ramion. Zauważyłem, jak naciąga rękawy, ale nie zadała sobie trudu, by ukryć cięcia i siniaki na twarzy. Bełko
















