Inès, punkt widzenia.
Vermont.
Kula równie dobrze mogła trafić między moje oczy.
Znałam ból, ale to było inne. Rozdzierające, jakby każdy włos i kość w moim ciele były okrutnie przypalane na pół, łamiąc mnie na coś, co nie jest już człowiekiem, wilkiem, niczym. Nie musiałam sprawdzać pulsu. Nie miałam tego ostatecznego luksusu przyznanego ludziom, których partnerzy giną na ich oczach. Wiedziałam i
















