Instynktownie, grupa posłuchała gestu Odalys, unosząc spojrzenia ku górze. To, co zobaczyli, oszołomiło ich – z drzewa zwisała jedna noga. Sophia była zaklinowana między gałęziami, jej ubranie było w nieładzie, a sukienka podciągnięta na tyle wysoko, że odsłaniała górną część uda.
„Kenny, to Sophia! Prąd musiał ją zaciągnąć na to drzewo!” – ktoś krzyknął podekscytowany.
Sophia, leżąc niezręcznie
















