W pośpiechu, by odejść, Owen nie martwił się, że Yunice nie pójdzie za nim. Była wystarczająco zdesperowana, by chwycić rozżarzony węgiel, więc nie było mowy, żeby okazała się na tyle małostkowa, by zostać w tyle. I rzeczywiście, Yunice wyszła ze szpitala psychiatrycznego.
Sposób, w jaki szła, był trochę dziwny. Jedną ręką trzymała się za brzuch, ramiona miała zgarbione, a nogi wydawały się zbyt ciężkie, by je podnieść.
Kierowca, Bobby, wyczuł, że coś jest nie tak. – Panie Owen, panna Saunders nie wygląda dobrze.
Owen podniósł wzrok i wydał z siebie chłodne prychnięcie. – Ona po prostu gra, próbuje sprawić, żebym się nad nią litował. Za bardzo ją rozpieściłem, a teraz myśli, że udawanie słabej usprawiedliwia ją we wszystkim.
Nawet gdy mówił lekceważąco, nie mógł powstrzymać się od zauważenia, jak bardzo schudła, jak blada jest jej cera i jak wyglądają jej poranione dłonie… No dobrze. Jak tylko wsiądzie do samochodu, zabierze ją do szpitala na badania, żeby tylko nie używała choroby jako wymówki do ponownej manipulacji.
Ale zanim zdążył wcielić tę myśl w czyn, Yunice, mimo że zobaczyła jego samochód, nagle odwróciła się i rzuciła do ucieczki w przeciwnym kierunku. Próbowała uciec!
Yunice nie miała zamiaru wracać do rodziny Saundersów! Elsie musiała zastawić pułapkę, tylko czekając, aż w nią wpadnie. Powrót teraz byłby jak rzucenie się do dołu pełnego cierpienia!
Nie chciała już nic od rodziny Saundersów. Jej priorytetem było wyrobienie nowego dowodu tożsamości i zniknięcie, żeby zacząć wszystko od nowa na własną rękę!
Ale jej ciało było zbyt poharatane. Wewnętrzne obrażenia od tych szaleńców stamtąd zebrały swoje żniwo. Każdy krok, który stawiała, był jak rozdrapywanie rany. Yunice ciężko dyszała, jej czoło było zlane zimnym potem, a jednak zaledwie zdołała zajść daleko, zanim Owen szarpnął ją z powrotem.
– Ah! – Yunice wydała z siebie ostry krzyk, gdy straciła równowagę i upadła ciężko na ziemię.
Ogromny ból w jej krzyku zaskoczył Owena. Zamarł, wpatrując się w Yunice, która zwinęła się na ziemi, obejmując głowę, jakby przygotowywała się na bicie… Ale on nawet nic nie zrobił. Marszcząc brwi, przyjrzał się jej uważnie, ale nie ruszył się, by jej pomóc wstać. – Jeśli myślisz, że ucieczka sprawi, że będę się martwił, to się mylisz.
Na dźwięk głosu Owena, Yunice w końcu odważyła się opuścić ręce. Racja… to nie jest szpital psychiatryczny. Nikt mnie tu nie będzie ścigał i bił.
Owen powiedział z marszczeniem brwi: – W tej chwili nawet nie istniejesz w systemie. Bez dokumentów nie możesz nawet kupić biletu.
Bez pieniędzy, bez telefonu, bez dowodu tożsamości… Nie miała dokąd pójść. Chcąc nie chcąc, musiała polegać na rodzinie Saundersów.
– Nie istnieję? – Yunice na początku była zdezorientowana, ale potem jej oczy rozszerzyły się, gdy dotarła do niej prawda.
Elsie była nieślubna. Kiedy ich matka sprowadziła ją z gór, nie mogła dostarczyć aktu urodzenia ani żadnych informacji o jej ojcu. Z tego powodu Elsie była duchem w systemie odkąd dołączyła do rodziny Saundersów. Nie mogła zapisać się do szkoły, nie mogła kupić biletu lotniczego i ledwo odważyła się wyjść na zewnątrz. Jej pochodzenie było skazą na jej istnieniu. Była żałosna, niewinna. Więc cała rodzina robiła wszystko, żeby jej to wynagrodzić. Nawet Yunice robiła to samo.
A teraz…
Yunice wydała z siebie gorzki śmiech. To samo, co kiedyś uważała za godne pożałowania u kogoś innego, teraz stało się jej własną rzeczywistością.
Owen, widząc jej reakcję, pomyślał, że trudno jej będzie to zaakceptować. Przyklęknął i zaczął tłumaczyć: – Po tym, jak przyjęli cię do szpitala psychiatrycznego, Oscar martwił się, że im dłużej tam zostaniesz, tym gorsza będzie twoja reputacja. Więc kazał Elsie przejąć twoją tożsamość – chodziła do szkoły jako ty, uczestniczyła w bankietach jako ty. Wychowała się w górach, Yunice. Kiedy po raz pierwszy przybyła do naszego domu, nie wiedziała nawet, co to jest truskawka. Wiedziała, że dzieli ją od ciebie przepaść i bała się, że cię zawstydzi publicznie. Dlatego uczyła się do późnej nocy, aż kilka razy zemdlała z wyczerpania. Zrobiła to wszystko dla ciebie. Nie bądź niewdzięczna i nie rań jej uczuć.
Owen zmarszczył brwi, jego wyraz twarzy był pełen rozczarowania, jakby to Yunice była tą nierozsądną.
Yunice wydała z siebie bezdźwięczny chichot. – Więc teraz, kiedy mi lepiej, może ona zwrócić mi moją tożsamość?
Znała już odpowiedź. Elsie spędziła lata na budowaniu swojej pozycji pod imieniem Yunice. Nawet jeśli dobrowolnie by ją oddała, ludzie, z którymi nawiązała kontakty, postrzegaliby Yunice jako oszustkę, która ją prześladuje.
Wiedziała już, że nigdy nie odzyska swojej tożsamości. Mimo to nie mogła powstrzymać się od uczucia goryczy i urazy. Chciała usłyszeć odpowiedź Owena.
Zgodnie z oczekiwaniami, Owen warknął. – Właśnie ci wszystko wyjaśniłem, a ty troszczysz się tylko o siebie. Ani razu nie zapytałaś, jak się czuje Elsie. Trzy lata leczenia w szpitalu psychiatrycznym, a ty nadal jesteś tak samo samolubna!
Owen stracił resztki cierpliwości. – Szpital psychiatryczny jest tuż obok. Jeśli nie chcesz wracać do domu, wróć do środka!
Z tymi słowami odwrócił się i wsiadł do samochodu. Kierowca, Bobby, zawahał się. – Panie Owen, czy naprawdę zostawiamy pannę Saunders?
Owen upewnił się, że Yunice go słyszy. – Byłem dla niej zbyt dobry, dlatego zamieniła się w niewdzięczną smarkulę! Niech trochę pocierpi, może wtedy w końcu zrozumie, co znaczy życzliwość.
Z tymi słowami podniósł szybę i rozkazał chłodno: – Jedź.
Gdy samochód rodziny Saundersów odjechał z piskiem opon, Yunice nawet na niego nie spojrzała. Zmusiła swoje poharatane ciało do ruchu i odwróciła się, by po raz ostatni spojrzeć na szpital psychiatryczny. Nigdy, przenigdy tam nie wróci.
Znała drogę do domu. Nawet bez transportu mogła wrócić pieszo. Jednak dwie godziny po powrocie Owena do domu, nadal nie było po niej śladu.
…
Na cmentarzu Yunice klęczała na ziemi, przyciskając twarz do zimnego nagrobka, szlochając.
– Tato, tak bardzo za tobą tęsknię… Gdybyś wiedział, że twoja córka nie ma dokąd wrócić, byłbyś zrozpaczony. Tato, przytul mnie, proszę… Owen i mama już mnie nie kochają. Przytulają tylko Elsie. Uśmiechają się tylko do Elsie…
Ściskając nagrobek, Yunice oparła czoło o zdjęcie ojca, ale kamień pozostał niemy. Tak samo, jak nigdy nie otrzyma ukojenia, za którym tak tęskniła.
Nie wiedziała, jak długo płakała. Dopiero gdy jej łzy całkowicie wyschły, zaczęła się uspokajać.
Wycierając twarz wierzchem dłoni, a następnie użyła rękawa, aby oczyścić nagrobek z kurzu. – Tato, zajmę się sobą. Nie martw się.
Z tymi słowami zaczęła kopać w ziemi przed grobem. Kiedy jej ręce nie wystarczały, użyła kamienia, aby podważyć jedną z płytek.
Pod kamieniem znajdowała się pusta przestrzeń zawierająca pudełko.
Rodzina Saundersów pochodziła z długiej linii aptekarzy, ale kiedy przeszli do branży szpitalnej, tradycyjna medycyna została stopniowo wycofywana. Jednak rodzinne teksty medyczne były nadal przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Kiedy Yunice była mała, jej ojciec zauważył jej fascynację starożytną medycyną i zostawił jej wszystkie książki. Po jego śmierci, dziesięcioletnia Yunice potajemnie ukryła je tutaj. Wtedy naiwnie myślała, że jeśli jej ojciec znudzi się pod ziemią, przynajmniej będzie miał coś do czytania.
Nigdy nie spodziewała się, że dziecinna decyzja pewnego dnia stanie się jej ostatnim pozostałym majątkiem. Wewnątrz pudełka znajdował się nie tylko starożytny skrypt medyczny, ale także Pigułka Bezoaru Wołowego, i to prawdziwa.
Odpowiednia Pigułka Bezoaru Wołowego mogła uratować życie w krytycznym momencie. Oryginalna formuła wymagała rogu nosorożca, ale ponieważ róg nosorożca był zakazany, późniejsze wersje używały rogu bawolego, co znacznie zmniejszało jego skuteczność.
Ale ta, którą posiadała Yunice, była rzadką, oryginalną formułą. Jej ciało było w rozsypce. Nie miała pieniędzy, dowodu tożsamości, możliwości leczenia w szpitalu ani dostępu do leków. Więc odgryzła kawałek pigułki i połknęła go. Pozostałą część starannie schowała.
Szybko rozejrzała się po okolicy. Nikogo nie było w pobliżu. Zakopała resztę swoich rzeczy z powrotem w ziemi.
Elsie nigdy nie mogła się o tym dowiedzieć. W przeciwnym razie omotałaby Owena, żeby zabrał jej wszystko.
Gdy skończyła przykrywać grób, znajomy, a jednak obcy głos odezwał się zza jej pleców.
– Wiedziałem, że tu będziesz.
















