Owen ostrzegł Pawła: "Nie zapominaj, to ty chciałeś zerwać zaręczyny, żeby ożenić się z Elsie. Jeśli teraz się zachwiejesz, jak Elsie spojrzy w przyszłości innym w oczy?"
Paweł odparł: "Tak, chcę zerwać zaręczyny, ale to nie znaczy, że ja i Yunice musimy zrywać wszelkie więzi. Przecież i tak będziemy się często widywać..."
Zanim Paweł zdążył skończyć, Owen chłodno mu przerwał. "Ty i Yunny możecie tylko zerwać wszelkie więzi. Wiesz lepiej niż ktokolwiek, że Yunny jest zaborcza i mściwa. W jej głowie należysz do niej. Jeśli ożenisz się z Elsie, ona wyładuje swoją urazę tylko na niej."
Owen ciężko westchnął. "Mam tylko nadzieję, że ty i Elsie jak najszybciej się pobierzecie. Jak tylko wprowadzi się do twojej rodziny, nie będę musiał się martwić każdego dnia."
Ale Paweł ledwo zarejestrował drugą połowę słów Owena. Jego umysł wciąż tkwił w jednym zdaniu – "Należysz do niej".
Tak też kiedyś wierzyłem. Ale teraz Yunice chce zerwać zaręczyny...
Po chwili rozmowy Owen zdał sobie sprawę, że Paweł w ogóle nie reaguje. Podniósł rękę i lekko go uderzył. "Nadal myślisz o Yunny, prawda?!"
Zauważyłem to już wcześniej. Kiedy byliśmy w salonie, Paweł siedział obok Elsie, ale jego oczy przez cały czas były utkwione w Yunny.
Ten drań – czy on myśli, że jest kolejnym romantycznym tragicznym bohaterem?
Paweł, tracąc cierpliwość, potarł ramię i odparł: "Po prostu uważam, że wszyscy jesteście zbyt okrutni dla Yunice. Nie zapominajcie, ona też jest Saundersówną. A mimo to nie chcecie dać jej porządnego pokoju we własnym domu, a nawet gospodyni może ją fałszywie oskarżyć o kradzież."
Rezydencja Saundersów była wolnostojącą willą z mnóstwem pokoi. Nawet pokój Oscara na drugim piętrze stał pusty – dlaczego nie mogli poświęcić porządnego pokoju dla Yunice?
Twarz Owena zaczerwieniła się z frustracji, gdy wykrzyknął: "A ty jesteś lepszy? Odrzuciłeś Yunny, bo myślałeś, że jest chora psychicznie i bałeś się, że to będzie hańba, jeśli się to rozejdzie. Dlatego wybrałeś ślub z Elsie, prawda?"
Paweł zakrztusił się słowami, zirytowany, i poszedł do domu.
Tej nocy Owen przewracał się w łóżku, nie mogąc zasnąć. Słowa Pawła odbijały się echem w jego umyśle.
Wpatrując się w sufit, pomyślał, że to dom, w którym Yunice mieszkała przez osiemnaście lat.
Zanim tata odszedł, ujął moje i Oscara ręce, a jego ostatnie słowa nakazywały nam, abyśmy dobrze opiekowali się ich młodszą siostrą.
Ale teraz nie tylko nie zdołałem się nią zaopiekować, ale traktowałem ją coraz gorzej – do tego stopnia, że nawet Paweł, uprzywilejowany playboy, mógł go krytykować.
Owen kalkulował w myślach. Były cztery pokoje z dobrym oświetleniem, zajmowane przez mnie, Oscara, Yunice i główną sypialnię taty.
Po śmierci taty Elsie i jej mama dzieliły główną sypialnię przez dwa lata. Dopiero gdy Yunice została wysłana do szpitala psychiatrycznego, Elsie w końcu dostała własną prywatną przestrzeń.
Kto powinien zamienić się pokojami z Yunice?
Elsie miała astmę i była najmłodsza w rodzinie – nie można jej było skazywać na cierpienie.
Mama była starsza, więc nie wchodziło w grę, żeby młodszy członek zajął jej pokój.
Od Oscara, jako najstarszego, nie można było oczekiwać, że będzie mieszkał w mniejszym pokoju.
A ja miałem za dużo materiałów biurowych – nie było mowy, żeby mały pokój mógł je pomieścić.
Przewracając się z boku na bok, wciąż nie mógł zasnąć.
W końcu wstał i włączył komputer.
Po chwili poszukiwań znalazł akt zgonu sprzed roku.
Lauren Drake, kobieta, 19 lat. Przyjęta do Szpitala Psychiatrycznego Silverburgh. Zmarła z powodu mechanicznego uduszenia w wyniku wypadku.
Jego ręka, zaciskająca mysz, lekko drżała. Oczy Owena zamigotały.
Yunice nie kłamała – szpital psychiatryczny był miejscem, w którym wola powodowała śmierć ludzi.
Na myśl o Yunice, kruchej i bezbronnej, szarpanej za włosy, z kręgosłupem zmiażdżonym pod kolanem, z delikatnymi palcami drapiącymi podłogę w agonii – Owenowi brakowało tchu.
Emocje w nim buzowały. Sięgnął po czajnik, żeby nalać sobie szklankę wody na uspokojenie, ale wrzący płyn wylał mu się na rękę. Ostry ból spowodował mrowienie skóry głowy i nie mógł powstrzymać się od krzyku.
Gdy zirytowany sprawdzał zaczerwienioną skórę, nagle w jego umyśle pojawił się obraz Yunice wkładającej rękę w płonące węgle tamtego dnia.
Wpatrywał się we własną rękę, a jego oczy były pełne szoku.
Więc aż tak boli oparzenie.
Moja skóra była tylko zaczerwieniona, a jednak ból był nie do zniesienia. Ale dłonie Yunice były poparzone do tego stopnia, że widać było surowe mięso i krew, i chociaż drżała cała, oblewał ją zimny pot, nie wydała z siebie ani jednego dźwięku.
Owen lekko rozchylił usta. Dopiero teraz w końcu zrozumiał, co to znaczy być przyzwyczajonym do bólu.
Musiała tak bardzo cierpieć w szpitalu psychiatrycznym, tak bardzo, że w końcu stała się obojętna.
Jego oczy płonęły na czerwono z bólu serca, ale w następnej sekundzie ogarnął go gniew. Wściekle otarł łzy, obwiniając Yunice za to, że jest taka uparta!
Dlaczego nie szukała pomocy u pielęgniarek, kiedy była nękana w szpitalu?
Dlaczego nie zadzwoniła do rodziny, żeby stanęła w jej obronie?
Po prostu żywiła do nich urazę, odmawiając ukłonienia się własnej rodzinie. Dlatego znosiła tak wiele cierpienia w milczeniu.
Po prostu nie mógł zrozumieć – co takiego złego zrobiła rodzina, że tak bardzo się im opierała?
Czego się trzymała?
…
O świcie ktoś zapukał do drzwi Yunice.
Owen stał w wejściu, z jedną ręką w kieszeni, zmarszczonymi brwiami, słuchając powolnych ruchów w środku.
Kiedy Yunice otworzyła drzwi, Owen przyjrzał jej się uważnie. Wyglądała o wiele lepiej niż w poprzednich dniach. Pamiętając o jej obrażeniach, złagodził ton. "Szykuj się. Jedziemy do szpitala na pełne badania."
Yunny odpowiedziała: "Daj spokój. Nie mam dowodu tożsamości. Nie mogę się zarejestrować."
"To nasz własny szpital; zasady nie obowiązują." Owen obserwował ją i czuł, że po prostu jest uparta.
Jego wzrok spoczął na jej zwisających rękach. Powstrzymując swój temperament, powiedział: "Jeszcze nie znalazłem twojej bransoletki, ale zwrócę ją, jak tylko ją znajdę. Pokoje mamy i Oscara nie wchodzą w grę, ale nie martw się; po prostu poczekaj na mnie. Kupię ci własną posiadłość, jak tylko zostaną uregulowane miesięczne zarobki szpitala."
Czekać?
On znowu chciał, żebym czekała?
Zbyt wiele razy dałam się nabrać na to słowo. Kiedy Elsie po raz pierwszy przybyła do rodziny Saundersów, przekonywali mnie, mówiąc: "Poczekaj tylko trochę; Elsie przestanie zabierać ci mamę. Poczekaj tylko trochę; będzie bardziej troskliwa. Poczekaj, a zbliży się do ciebie."
Już nie uwierzę w ich puste obietnice.
I wiedziałam, że Owen nie kupi mi domu. Jutro użyje tej samej obietnicy, żeby udobruchać Elsie.
Owen czekał na reakcję. W przeszłości, gdy wspominałem o dawaniu jej prezentów, uśmiechała się bez względu na to, jak bardzo była zła. Teraz oferowałem jej dom – powinna być szczęśliwa, prawda?
Ale Yunice wciąż nie wyglądała na zadowoloną.
Owen był zaskoczony. "Obiecałem ci pokój i twoją bransoletkę – czego jeszcze chcesz?"
Yunice zaśmiała się. "To i tak było moje od samego początku. Teraz to nagrody?"
Owen został zapytany; był zawstydzony i znalazł coś jeszcze nie tak z Yunice, "Nawet nie nazwałaś mnie bratem od czasu, kiedy wróciłaś; zamierzasz zerwać więzi z rodziną?"
Yunice uśmiechnęła się. "Nie chodzi o to, że chcę zerwać więzi; chodzi o to, że nie mogę już nazywać cię bratem."
Brwi Owena zmarszczyły się. Co ona ma na myśli?
Nie rozumiał. Wkrótce Yunice dała mu to usłyszeć: "Powiedziałeś, że zabierzesz mnie do szpitala, więc kiedy podwładni zapytają o mnie, jak zamierzasz mnie przedstawić?"
Owen miał już coś powiedzieć; Yunice przerwała: "Elsie chodziła za mnie do szkoły, odbywała staż w szpitalu mojej rodziny za mnie i studiowała na moje studia podyplomowe; jej krąg towarzyski dawno połączył się z imieniem Yunice, a każdy, kto ją rozpozna, rozpozna tylko ją, a nie mnie."
Yunice spojrzała na Owena i przeanalizowała: "Zabrałeś mnie do szpitala; na pewno nie możesz powiedzieć mojej prawdziwej tożsamości. Możesz tylko powiedzieć, że jestem jedną z twoich młodszych sióstr, w przeciwnym razie tożsamość Elsie, nad którą pracowano przez te wszystkie lata, zostanie zniszczona. Nie chcesz też, żeby Elsie była źle rozumiana jako oszustka i kłamca, prawda?"
















