Plecy Yunice zesztywniały, ale się nie odwróciła.
To był Paul Powell, jej towarzysz zabaw z dzieciństwa i narzeczony.
Nie odwróciła się, ale Paul wyciągnął rękę, chwycił ją za ramię i z uśmiechem obrócił twarzą do siebie. "Zawsze biegasz do grobu taty, kiedy jesteś zdenerwowana…"
Jego uśmiech zamarł. W końcu zobaczył twarz Yunice, która była chorobliwie blada. Jej oczy, ukryte pod długimi, czarnymi włosami, były zapadnięte i puste.
Dreszcz przeszedł mu po plecach i instynktownie cofnął rękę. Wtedy przypomniał sobie, że ona jest wariatką. Wariaci są zdolni do wszystkiego. Słyszał nawet plotki, że dla zabawy smaruje się brudem.
Myśl, że właśnie jej dotknął, sprawiła, że Paulowi skóra ścierpła i dyskretnie wytarł rękę o pień drzewa za sobą. Jego ruchy nie były oczywiste, ale Yunice i tak to zauważyła.
Ona i Paul byli zaręczeni od lat i wszyscy zawsze zakładali, że są parą, nawet sama Yunice. Z tego powodu zawsze odczuwała subtelną zaborczość w stosunku do niego.
Odrzucenie przez kogoś, kogo lubiła, było bolesne. Ale reakcja Yunice była stonowana.
Paul nie odwiedził jej ani razu podczas jej trzech lat w szpitalu psychiatrycznym. Już zdała sobie sprawę, że nie ma między nimi przyszłości.
Zbyt wiele czasu minęło. Paul nie wiedział już, jak ma się zachowywać w stosunku do Yunice. Dla niego była jak znajoma nieznajoma. Niezręcznie powiedział: "Odkąd w ataku szaleństwa dźgnęłaś Elsie nożem, jej zdrowie jest słabe. Teraz, kiedy nie chcesz wracać do domu, tak się martwi, że nawet nie może jeść. Wszyscy się o nią bardzo martwimy."
Yunice uśmiechnęła się szyderczo. Opuszcza posiłki, a mimo to żyje, prawda?
Widząc, że Yunice jest niewzruszona, Paul zmarszczył brwi, a jego ton stwardniał, gdy powiedział: "Mówię ci, żebyś poszła do domu i przeprosiła Elsie już teraz. Jeśli tego nie zrobisz, możesz zapomnieć, że kiedykolwiek mnie jeszcze zobaczysz."
Yunice rzeczywiście była uległa wobec Paula w przeszłości, co sprawiło, że uwierzył, że nie może bez niego żyć. Ale podczas lat spędzonych w szpitalu psychiatrycznym, w oczekiwaniu na zbawienie, jej nadzieje zostały już zniszczone. Przestała czegokolwiek oczekiwać od kogokolwiek. Nie będzie już próbowała nikomu dogadzać.
Porzucając potrzebę bycia kochaną, teraz chciała żyć tylko dla siebie.
Yunice otworzyła dłoń i spojrzała na bliznę po oparzeniu na dłoni. Ból przypomniał jej, że kiedy nie ma władzy, bycie upartym lub udawanie twardziela przyniesie jej tylko więcej cierpienia.
Więc zdecydowała się pójść z Paulem.
I tak planowała wrócić do rodziny Saundersów, aby odzyskać swoją tożsamość, a jazda w jego samochodzie była lepsza niż chodzenie pieszo. Paul szedł przodem i wyciągnął z samochodu wilgotne chusteczki, aby wytrzeć ręce na zewnątrz drzwi.
Kiedy wsiadł, zauważył Yunice siedzącą na tylnym siedzeniu. Kiedyś zawsze siadała na przednim siedzeniu pasażera - to było jej ekskluzywne miejsce. Dlaczego teraz tam nie siedzi?
Wtedy zauważył naklejkę na desce rozdzielczej, która brzmiała: "Ekskluzywne miejsce Księżniczki. Inne dziewczyny, siadać z tyłu."
Twarz Paula oblała się rumieńcem zawstydzenia. Szybko wyjaśnił: "Moja siostra to nakleiła dla żartu. Nie myśl o tym za dużo, dobrze?"
Spodziewał się, że Yunice będzie go dręczyć z tego powodu, tak jak to robiła kiedyś, aby go bezlitośnie przesłuchiwać. Sama myśl o tym go irytowała. Yunice zawsze była zazdrosna, a jeśli dowiedziałaby się, że to Elsie nakleiła tę naklejkę, na pewno sprawiłaby jej kłopoty.
Paul już się przygotował. Bez względu na to, o co Yunice go zapyta, po prostu wybuchnie, oskarżając ją o paranoję. To zawsze działało wcześniej; nie tylko by mu to uszło na sucho, ale Yunice skończyłaby na tym, że będzie go przepraszać.
Ale ku jego zaskoczeniu, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Yunice po prostu odpowiedziała: "Okej."
Potem nic. Paul był przez chwilę oszołomiony. Czekał, ale Yunice naprawdę nie miała zamiaru pytać dalej.
Zmarszczył brwi, a następnie uruchomił samochód. Wewnątrz samochodu panowała cisza. Żadne z nich się nie odzywało. Paul spojrzał we wsteczne lusterko i zobaczył Yunice wpatrującą się przez okno z obojętnym wyrazem twarzy, jakby w ogóle na niego nie zwracała uwagi. Planował porozmawiać z nią o zerwaniu zaręczyn, ale obawiał się też, że może nie zgodzić się na to.
Jednak teraz, widząc ją tak obojętną, poczuł się niewytłumaczalnie zirytowany. Nie mógł tego sprecyzować, ale im bardziej go ignorowała, tym bardziej był poirytowany. Więc nagle wcisnął gaz do dechy, przyspieszając.
Yunice była nieśmiała. Ilekroć jechał szybko, bała się i błagała go, żeby zwolnił. Ale teraz, nawet gdy prędkościomierz zbliżał się do granicy, Yunice po prostu zapięła pasy bezpieczeństwa i pozostała cicha. Samochód ledwo otarł się o ogromną ciężarówkę, co sprawiło, że Paula oblał zimny pot. Spanikowany, szybko sam zwolnił.
Nawet nie poprosiła go, żeby się zatrzymał. Poczul się zakłopotany i wymamrotał: "Jesteś odważniejsza niż wcześniej."
Paul był młody i lekkomyślny. Lubił się popisywać, jeżdżąc szybko, ciesząc się tym, jak Yunice bała się i błagała go, żeby zwolnił. Ale Yunice nigdy nie bała się prędkości. Wtedy bała się tylko, że on się zrani. Teraz, kiedy nie był już jej ukochanym, już się tym nie przejmowała.
W posiadłości rodziny Saundersów Lily Moore i Elsie stały przy bramie, niecierpliwie czekając na ich przyjazd.
Widząc Owena wychodzącego z szalem w ręku, Elsie założyła, że to dla niej. Subtelnie odsunęła Lily na bok, czekając, aż Owen zarzuci go na jej ramiona.
Ale Owen nawet na nią nie spojrzał. Wpatrywał się w dół drogi, oczekując przyjazdu samochodu Paula, trzymając szal dla Yunice.
Twarz Elsie wykrzywiła się frustracją. Nawet teraz Owen wciąż nie może zapomnieć o tej wariatce.
Właśnie wtedy podjechał samochód Paula, a ona szybko przybrała wyraz podziwu. "Paul zawsze wie, jak sobie radzić z różnymi sprawami. Yunice słucha tylko jego…"
Następnie, jakby zdała sobie sprawę, że powiedziała coś złego, westchnęła i zakryła usta. Zanosząc się szlochem, powiedziała: "Owen, nie próbowałam powiedzieć, że jesteś nieudolny. Po prostu dorastałam w górach i nie wiem, jak się poprawnie wysławiać…"
Ale Owen był już pogrążony w myślach. Ona ma rację. Osobiście pojechałem odebrać Yunice, rozmawiałem z nią cierpliwie, ale ona tylko okazywała mi lekceważenie i nie chciała ze mną jechać. A jednak Paulowi, ze wszystkich ludzi, udało się tak łatwo sprowadzić ją do domu?
Nastrój Owena się pogorszył. Jeszcze przed chwilą był taki szczęśliwy, a teraz jego twarz posępniała. Nie obchodziło jej, czy ją namawiał, czy nie? Cóż, jego też to nie obchodziło!
Więc, kiedy Yunice wysiadła z samochodu, Owen celowo zarzucił szal na ramiona Elsie.
A co do Yunice… Mogła zmarznąć, nic go to nie obchodziło. Jesienny wieczór był już chłodny. Zwłaszcza po wyjściu z samochodu, zimny wiatr natychmiast przeszył cienki T-shirt Yunice.
Spojrzała na szal owinięty wokół Elsie, a następnie zwróciła uwagę na Lily, która spieszyła w jej stronę.
Oczy Lily były zaczerwienione, gdy szlochała: "Moje dziecko, wycierpiałaś się…"
Elsie również wystąpiła naprzód, z łzami w oczach. "To wszystko moja wina, że chciałam mieszkać z rodziną Saundersów. Dlatego Yunice tak się zezłościła, że zachorowała. Nigdy nie powinnam śmieć marzyć o posiadaniu rodziny… Jeśli zgodzisz się wrócić do domu, Yunice, odejdę z niczym. Już nigdy nie będziesz musiała się martwić, że zabiorę ci rodzinę."
Słysząc to, Lily natychmiast wybuchnęła płaczem i przytuliła Elsie.
Owen zmarszczył brwi. "Jesteś też dzieckiem mamy. Co to za gadanie o twoim i moim? Rodzina Saundersów jest twoim domem. Nikt nie ma prawa cię wyrzucić! Nigdy więcej nie mów takich rzeczy!"
Paul również wystąpił naprzód, stając między Yunice i Elsie. "Ona cię dźgnęła, przez co potrzebujesz leków do końca życia. To jest jej kara. Jest ci winna. Rodzina Saundersów jest ci winna. Wszyscy musimy ci to wynagrodzić."
Wyraz twarzy Owena posępniał. Tak. To jest dług Yunice i rodziny Saundersów. Wszyscy byliśmy winni Elsie.
















