Usta mi wyschły, gdy próbowałam uspokoić oddech. Nie potrafiłam wytłumaczyć, jak tak szybko do mnie dotarli, skoro, kiedy wychodziłam, siedzieli na łóżku.
– Gdzie myślisz, że uciekniesz? – zapytał ochrypłym głosem. Brzmiał na podnieconego i zastanawiałam się, czy to bieganie tak na niego działa.
– Ty… Ty obiecałeś! – krzyknęłam poirytowana.
Fred zaśmiał się. – Prosiliśmy, żebyś wyszła. Nie obiecyw
















