– Nie ma przyjemności bez bólu, króliczku – wyszeptał Fred. – Pamiętaj, my kochamy cierpienie. Na tym rozkwitamy. Coś, co daje nam radość.
Mówiąc to, Blue zwiększył tempo pchnięć, nie pozwalając mi złapać oddechu. Nawet na moment. To cholernie boli.
– Proszę – jęknęłam, błagając wzrokiem. Miałam nadzieję, że dadzą mi przynajmniej chwilę, żebym się przyzwyczaiła, do wszystkiego. – Kurwa! – krzyknęł
















