Kiedy dotarliśmy do domu, zatrzymaliśmy się, wymieniając spojrzenia. Budynek przypominał więzienia z naszych stron. Ktokolwiek wzniósł tę konstrukcję, musiał być albo psychopatą, albo tęsknić za domem. Ale Kendera nie pasował do żadnej z tych kategorii. Był po prostu zgorzkniałym wilkołakiem, napędzanym pragnieniem zemsty za śmierć ojca.
Fred wysunął się na prowadzenie, a ja podążyłem tuż za nim,
















