Zacharias przedarł się na szczyt z niczego. Jego wznoszenie się było szybkie, ale nie czyste. Wiedział, jak oczarować ludzi. Wiedział też, jak ich złamać.
Jej myśli powróciły do tamtej rundy finansowania venture capital.
W wyścigu brał udział inny startup technologiczny, z lepszą technologią i lepszą prezentacją.
Ale tuż przed zamknięciem transakcji dyrektor generalny miał nagły wypadek samochodowy. Zacharias wpadł jak burza i zgarnął zwycięstwo.
Wydawało się to pechem.
Teraz wcale nie wydawało się to szczęściem.
"Naprawdę tak myślisz?" zapytała, a jej głos się załamał. Jej oczy zaszkliły się.
Fala chłodu przeszyła jej kręgosłup.
Zacharias pomyślał, że jest wzruszona. Jego uśmiech powrócił. Delikatnie dotknął jej policzka.
"Oczywiście, że tak. Spędziliśmy razem trzynaście lat. To całe życie.
"Gdybym cię nie kochał, czy znosiłbym całą tę presję, żeby być z tobą?
"Gdybym cię nie kochał, czy nazwałbym moją firmę twoim imieniem? Anne, zestarzejemy się razem."
Nigdy nie zmieniła nazwiska po tym, jak znaleźli ją White'owie. Nadal używała nazwiska swojego adoptowanego ojca, Claude'a. Ale Zacharias opatrzył swoją firmę tym samym nazwiskiem, jakby to była obietnica.
Wierzył w to, co mówił.
Selina była jego nieosiągalną fantazją.
W momencie, gdy zdecydował się poślubić Anneliese, wszelkie szanse na to, by byli parą, poszły z dymem.
Coral była tylko dla zabawy.
Ale kobieta obok niego, ta, którą poślubił – widział w niej tę, z którą się zestarzeje.
Zacharias był zbyt przystojny, jak na swoje własne dobro.
A kiedy się uśmiechał, te łagodne oczy i ten spokojny głos mogły przykryć każde kłamstwo.
Gdyby Anneliese nie podsłuchała tego, co usłyszała, może nadal by mu wierzyła. Utrzymywała spokojny ton. "W takim razie obiecaj mi coś."
Uniósł brew i uśmiechnął się. "Wszystko."
Cofnęła się i wyciągnęła kilka kartek papieru z szuflady obok łóżka. Potem wyciągnęła je do niego.
"Jeśli jesteś taki pewien, że nigdy mnie nie zdradzisz, podpisz to."
Wziął je bez wahania. Ale w momencie, gdy zobaczył tytuł – Pozew rozwodowy – jego twarz opadła.
"Anneliese, co to ma być, do cholery?"
Jego palce zacisnęły się na papierach. Sztywne kartki wygięły się i zaskrzypiały pod naciskiem.
"Jeśli naprawdę jesteś taki lojalny, to to podpisz. Tylko po to, żeby to udowodnić. Uwierzę ci—"
Zacharias jej przerwał.
"Dość! To przez tę sekretarkę, prawda? Wyciągasz pochopne wnioski, odkąd ją zatrudniłem!
"Czy nie traktowałem cię dobrze przez te wszystkie lata? Czy po prostu za bardzo przyzwyczaiłaś się do roli mojej żony?
"Małżeństwo potrzebuje zaufania. A ty mnie tak testujesz? Nie mogę w to uwierzyć. Nie pokazuj mi tego więcej!"
Nawet nie spojrzał na warunki. Podarł papiery na pół, rozerwał je jeszcze raz, a następnie rzucił strzępki w powietrze.
Odwrócił się i wybiegł. Drzwi zatrzasnęły się tak mocno, że rama zadrżała.
Anneliese stała na środku pokoju. Jej pięści pozostały zaciśnięte. Podarte kawałki papieru opadały wokół niej, rozsypując się po podłodze jak blade liście. Jej twarz nie drgnęła. Ale jej oczy płonęły jak lód.
Jessica mówiła to od początku. Zacharias nigdy nie odda jej wolności tak łatwo.
Ona go tylko testowała, ale on zareagował, jakby wbiła mu nóż w plecy.
Gdyby miał w sobie choć odrobinę uczucia, zauważyłby, jak wiele jej rzeczy zniknęło z domu.
Zamiast tego zdradzał zarówno ciałem, jak i sercem, a mimo to oczekiwał, że zatrzyma ją w małżeństwie zbudowanym na niczym innym jak na grze pozorów.
Normalny rozwód nie zadziała. Nie z nim. Musiała znaleźć inne wyjście.
…
Po kłótni podróż powrotna do posiadłości White'ów wydawała się grobowcem. Żadne z nich się nie odezwało.
Gdy w zasięgu wzroku pojawiły się bramy, Zacharias w końcu sięgnął po jej dłoń. Jego głos nabrał czułości. "Jeśli nie podoba ci się moja praca z Coral, przeniosę ją do innego działu."
Nie sądził, że Anneliese naprawdę chce go opuścić.
W jego głowie była po prostu zbyt zakochana. Zbyt zazdrosna. Zbyt zapatrzona w niego.
Ta myśl sprawiła, że poczuł się zadowolony. Jakby nadal miał kontrolę. Nie przeszkadzało mu trochę ją połechtać, jeśli miało to ją uspokoić.
Jasne, mógł przenieść Coral. To było łatwe.
Ale potrzebował też, żeby Anneliese pozostała na swoim miejscu. Nie mógł tolerować każdego małego wybuchu.
Więc dodał: "Zapomnijmy o tym wszystkim. Ale Anne, nie zawsze będę tolerował twoje nierozsądne zachowanie."
Anneliese zostawiła swoją dłoń w jego, ale nie odwzajemniła gestu.
"To nie będzie konieczne. Chyba za dużo biorę leków. Chyba gorycz uderzyła mi do głowy."
Zacharias spojrzał na nią z udawanym zaniepokojeniem i przeczesał jej włosy dłonią. "Dużo przeszłaś. Ale trzymaj się, dobrze? Dla naszej przyszłości. Dla dziecka. Wybrałem już nawet imiona."
Nachylił się bliżej i wyszeptał jej do ucha, jakby budował sen, którego nigdy nie będą dzielić.
Anneliese spuściła wzrok i pozwoliła, by obrzydzenie wniknęło głęboko w jej wnętrzności.
Mogła roztrzaskać mu głowę tym dzieckiem, którego tak bardzo pragnął. Ten obraz dał jej iskrę radości.
Przy stole w jadalni naczynia ustawione były na każdym centymetrze stołu, parujące i nietknięte. Ale nikt się nie ruszył.
Timothy White, Melanie Lawrence, Perseus White i Christopher siedzieli na swoich miejscach.
Naprzeciwko nich na ogromnym ekranie wyświetlony był zatrzymany ekran WhatsApp, czekający na odpowiedź Seliny zza oceanu.
Anneliese podniosła widelec. "Bawcie się dobrze, czekając, chłopaki. Jestem głodna."
Timothy posłał jej gniewne spojrzenie.
"Odłóż to. Okaż trochę manier."
Uśmiechnęła się szyderczo. "Więc głodzenie całego domu tylko po to, żeby czekać na Selinę, liczy się teraz jako maniery?"
Błagali ją, żeby wróciła do domu, kiedy nigdy nie chciała wracać. Teraz oczekiwali, że będzie głodować każdej nocy dla kogoś, kto nawet nie chce tu być.
White'owie zmienili nawet cały plan kolacji, aby dopasować się do strefy czasowej w Agylae, tylko po to, żeby dopasować się do wygody Seliny.
Melanie zmarszczyła brwi. "Anneliese, twoja siostra jest tam zupełnie sama. Jej jedynym życzeniem jest wideorozmowa i zjedzenie kolacji z rodziną. Nie możesz na nią poczekać?"
Perseus wtrącił: "Zrobiliśmy to wszystko tylko dla ciebie. Selina je dania na wynos każdej nocy. Czego jeszcze chcesz?"
Christopher wydał suchy śmiech. "Daj spokój, kiedy ona nie robi scen? Selina wyjechała za granicę na studia tylko po to, żeby jej unikać. Gdyby miała choć połowę rozsądku Seliny, w tym domu nie byłoby takiego bałaganu przez cały czas."
Anneliese prawie się roześmiała.
Powiedziała jedno zdanie o tym, że jest głodna, a oni wszyscy rzucili się na nią jak wilki.
Selina nawet nie musiała pokazywać swojej twarzy. Samo jej imię sprawiło, że cała rodzina stanęła za nią murem, ale nic z tego już nie przeszkadzało Anneliese.
Jedynym powodem, dla którego przyszła dziś wieczorem, było sprawdzenie, czy jej ojciec, matka i najstarszy brat wiedzieli prawdę o dźgnięciu nożem wtedy.
Gdyby nie to, nie postawiłaby stopy za tymi drzwiami. Nałożyła sobie miskę zupy i uśmiechnęła się gorzko.
"Więc wyprowadziła się za granicę, żeby mnie unikać? To nowość. Myślałam, że po prostu nie zdała SAT i musiała znaleźć inne wyjście."
Zwróciła się do Zachariasa, jej głos był lekki, ale ostry.
"Chociaż słyszałam też, że poszła tam za jakimś kapitanem linii lotniczych. Niezbyt właściwe, prawda? Czy w końcu go złapała?"
Zacharias pozostał nieruchomy, jego twarz była spokojna. Ale widziała, jak zaciskają się jego palce na kolanie.
Co za żart. Mężczyzna tęskniący za kobietą, która ledwo poświęca mu chwilę uwagi, pomyślała Anneliese.
Jej apetyt powrócił z hukiem.
Nachyliła się, żeby ugryźć, ale zanim łyżka dotarła do jej ust, Christopher uderzył dłonią w stół i strącił miskę prosto na jej pierś.
Zupa rozprysnęła się wszędzie, mocząc jej bluzkę i parząc skórę pod spodem. "Jesteś głucha, czy po prostu nas ignorujesz? Co ty, głodna świnia? Chcesz jeść? Dam ci coś do jedzenia!"
Oparzenie piekło, ale nikt nie ruszył się, żeby pomóc.
Christopher wbił jej palec w twarz i kontynuował krzyki.
"I jakie śmieci wygadywałaś przed chwilą? Selina jest niesamowita. Dostała się na studia, bo jest utalentowana. Wiolonczela, fortepian, malarstwo – jest artystką!"
Perseus dodał: "A co z tego, że goniła za facetem? To pokazuje pewność siebie. To pokazuje odwagę. Ona dąży do tego, czego chce. W przeciwieństwie do ciebie. Od pierwszego dnia robisz nic innego, jak zawstydzasz tę rodzinę. Mamy szczęście, że Zacharias nadal się tobą przejmuje."
Anneliese wstała, jej bluzka przylegała do ciała. Wtedy Zacharias w końcu zauważył czerwoną plamę rozprzestrzeniającą się na jej koszuli.
"Dość!" warknął. "Wystarczy! Jest ranna. Anne, daj mi to zobaczyć."
Wyciągnął rękę, próbując sprawdzić jej oparzenie, ale Melanie tylko przewróciła oczami.
"Zupa jest ledwo ciepła. Przeżyje. Pewnie kolejna z jej gier. Zacharias, nie daj się na to nabrać."
Anneliese odtrąciła jego rękę, uśmiechnęła się szyderczo i chwyciła brzeg swojej koszuli. Potem pociągnęła ją do góry bez słowa.
















