Jonathan oparł się nonszalancko o framugę drzwi, obserwując, jak Anneliese niemal sprintem znika w korytarzu. Ledwie zauważalny uśmiech pojawił się na jego ustach. Skinął brodą na Meatloafa, który wciąż kulił się przy drzwiach. "Idź. Jeśli tym razem nie dotrzymasz jej kroku, obawiam się, że naprawdę skończysz jako gulasz dla psów."
"Woof!" Meatloaf zaszczekał, jakby rozumiał, po czym pognał za nią
















