Harry
– Dobrze, mały, idź pobawić się z kolegami – mruknęłam do Tinka, posyłając go do biura, żeby spędził czas z resztą psów, które nas odwiedzały w ten konkretny piątek.
To miał być pierwszy pełny dzień, który spędziłam w pracy, odkąd usłyszałam wieści o Allison i Nico. Yara trzymała tu dla mnie wartę podczas mojej nieobecności, ale wiedziałam, że nie mogę się przed tym w nieskończoność ukrywać.
















