Mój strach i niepokój rozpływają się, zastąpione głęboką fascynacją, której nie potrafię do końca wytłumaczyć. Jest coś w Wake'u, co mnie do niego ciągnie, coś pierwotnego i magnetycznego. Bez namysłu podpełzam do niego, kolana wbijają mi się w skaliste podłoże, gdy wyciągam ręce i ujmuję jego twarz w dłonie.
Spina się, a jego oczy zwężają się podejrzliwie. "Co ty—"
"Ciii," szepczę, przerywając mu
















