Sylwetka Hiro rysuje się niewyraźnie na tle słabo oświetlonego sklepu surfingowego, a jego okulary błyskają blaskiem pobliskiej latarni, gdy nas obserwuje – a właściwie Wake’a – z intensywnością, która ściska mnie w żołądku. Biorę oddech, czując wyczerpanie w kościach, ale wiem, że nie mogę sobie pozwolić na odpoczynek. Jeszcze nie.
– To jest Hiro – mówię ochrypłym głosem – Przyjaciel Petera... i
















