Następnego ranka, wciąż oszołomiona wczorajszym spotkaniem z Mariną, ruszyłam w stronę zbiornika Wake’a. W laboratorium panował ruch, badacze krzątali się w tę i z powrotem, ale ledwo ich zauważałam. Całą uwagę skupiałam na Wake’u, na pytaniach kotłujących się w mojej głowie i niepokoju ściskającym mi żołądek.
Kiedy dotarłam do Marmuru, Wake już tam był, ślizgając się w wodzie z tą niesamowitą gra
















