– Przepraszam, panie Wilcox, czy przeszkadzam? – zapytał wyniośle nieznajomy.
Stan spogląda ostrożnie to na przybysza, to na mnie, po czym powoli opuszcza pięść. – Do pana doktora Wilcoxa, jeśli łaska. I tak, przeszkadza pan – poprawia go z szyderstwem, zdeterminowany, by zachować kontrolę nad sytuacją, mimo krwi spływającej mu po twarzy. – Moja studentka i ja właśnie prowadziliśmy… rozmowę. Mam k
















