Następnego ranka budzi nas krzyk Hiro z dołu. Czuję, że moje ciało jest ociężałe od tego rodzaju rozkosznego bólu, który pojawia się po nocy takiej, jaką właśnie przeżyliśmy. Leniwie się przeciągam, odwracam i widzę, że Wake wciąż leży obok mnie, wyglądając jednocześnie na zrelaksowanego i czujnego, jak drapieżnik czekający na idealny moment do ataku. Unosi brew, a jego usta wykrzywiają się w leni
















