– Ty – szepczę, a świadomość uderza we mnie jak fala tsunami. – To byłeś ty. To zawsze byłeś ty.
Wake nawet nie spogląda w moją stronę. Wyciąga z wody cielsko żarłacza makoszara i rzuca je z hukiem na skałę obok mnie, aż podskakuję. I to nie byle jakiego makoszara – tego, który próbował zrobić ze mnie obiad.
– Wróciłeś po niego? Po co? – pytam, ale on nie odpowiada, nawet nie daje znaku, że mnie s
















