Kharys nie stawiała oporu, gdy Alpha Xandros niósł ją w ramionach. Zauważyła, że przyzwyczaja się do jego metod, a skoro i tym razem nie udało jej się uciec, jaki sens miałby opór?
Alpha Xandros szedł powoli, podążając ścieżką prowadzącą z powrotem na polanę, z której Kharys dopiero co uciekła.
– Doczekałem dnia, w którym mój zadziorny srebrny lisek stał się tak potulny. Wygląda na to, że nóż w
















