Oczy Kharys otworzyły się gwałtownie, a zmysły natychmiast ją zaalarmowały, że wciąż siedzą w samochodzie, który płynnie sunął po drodze.
Kharys zgadywała, że minęło kilka godzin, odkąd zasnęła, trudno było dokładnie określić, jak daleko zajechały, a nawet gdzie się w tej chwili znajdowały.
To były tereny, których Kharys nie znała, i w duchu upomniała się za to, że zasnęła, kiedy powinna była czuwać, aby zanotować każdy zakręt.
Jednak Kharys wiedziała, że to i tak nie miałoby większego znaczenia, ponieważ nie planowała nigdy wracać do Watahy Czerwonego Półksiężyca, kiedy ucieknie Xandrosowi Dragenowi.
„Już wstałaś.” Alfa Xandros skomentował, jakby słyszał myśli Kharys.
"O wilku mowa." Pomyślała Kharys, wpatrując się prosto przed siebie, nie zawracając sobie głowy, by przyznać się do obecności Alfy Xandrosa.
„Ignorowanie mnie na nic ci się nie przyda, Silver, nie lubię się powtarzać.” Powiedział Alfa Xandros ponownie, tym razem jego ton był mroczny.
Kharys uśmiechnęła się, uznała za niezwykle zabawne, że Alfa Xandros naprawdę myślał, że tak łatwo ją zastraszyć.
Poza tym, to nie tak, że mogłaby mu odpowiedzieć, nawet gdyby chciała, Alfa Xandros wydawał się wygodnie ignorować ten mały fakt.
„Może i straciłaś zdolność mówienia, ale nadal możesz kiwać głową, wszystko, czego potrzebuję, to tak lub nie… i tak nie przepadam za hałaśliwymi samicami.” Alfa Xandros odezwał się ponownie.
Kharys zmarszczyła lekko brwi na aluzję Alfy Xandrosa, fakt, że nie mogła mówić, nie oznaczał, że była potulna i uległa, Kharys była daleka od uległości, jak każda wilczyca mogła być.
„Twój dar… członkowie twojej watahy mówią o jego wyjątkowości. Mówią, że urodziłaś się z naturalnym powinowactwem do… zabijania. Zabójczyni… czy mówią prawdę?” Zapytał ponownie Alfa Xandros.
Spojrzenie Kharys nie zmieniło się, odkąd Alfa Xandros rozpoczął tę rozmowę, i nie planowała w ogóle go zmieniać.
Alfa Xandros wyciągnął ją z jej watahy wbrew jej woli, a teraz siedział tutaj, oczekując, że da mu odpowiedź.
Jej dar nie był jego, aby go rozumieć lub o niego pytać, jako wojowniczka Świętego Zakonu Lykanów, tożsamość Kharys jako Zabójczyni nie była czymś, o czym chciała rozmawiać.
Jej obowiązki wymagały najwyższej dyskrecji i złożyła przysięgę Świętemu Zakonowi Lykanów, skoro Alfa Xandros wiedział już o jej darze… co jeszcze chciał wiedzieć?
Cokolwiek to było, Kharys nie obchodziło to ani trochę, Alfa Xandros nie wydobędzie z niej odpowiedzi.
„Silver…” Alfa Xandros warknął ostrzegawczo, jego ton był niski i niebezpieczny.
W następnej chwili Alfa Xandros poruszył się szybciej, niż Kharys mogła pojąć, ból eksplodował na jej policzku, gdy jego ręka zetknęła się z nim z rozmachem uderzenia.
Głowa Kharys odskoczyła na bok od siły uderzenia, a krew zebrała się w jej ustach, gdzie zęby wbiły się w delikatne ciało po bokach jej ust.
Wściekłość wzbierała w Kharys, jej wilk warczał zajadle w jej głowie, gdy skierowała wściekłe spojrzenie, by spotkać się z zimnym spojrzeniem Alfy Xandrosa.
Kharys poczuła, jak jej kły i pazury wydłużają się, a każda komórka w jej ciele wścieka się za krew tego wilka, który ośmielił się podnieść na nią rękę.
„Mówiłem ci już, prawda? Nie lubię się powtarzać. Nie wystawiaj mnie na próbę Silver, nie jestem cierpliwy.”
„Kiedy do ciebie mówię, oczekuję, że natychmiast wskażesz, że rozumiesz i przekażesz odpowiednią odpowiedź, w przeciwnym razie poniosą tego konsekwencje. Rozumiesz mnie Silver?” Zapytał ponownie Alfa Xandros.
W jego oczach nie było absolutnie żadnych wyrzutów sumienia ani poczucia winy, widać było tylko przeszywający chłód i to dominujące spojrzenie, a ręce Kharys zacisnęły się w pięści, a jej pazury wbiły się w ciało.
Ból nie miał dla niej znaczenia, liczyła się tylko wściekłość w niej i potrzebowała wszystkiego, co w niej było, aby nie rzucić się na niego i walczyć na śmierć i życie.
Kharys skupiła się na wpatrywaniu prosto w jego wzrok, podnosząc środkowy palec do jego twarzy, a następnie odwróciła od niego wzrok.
Alfa Xandros wydał wściekły warkot na bunt Kharys.
„Nauczysz się posłuszeństwa mała Silver i z przyjemnością nauczę cię uległości… jest na to wystarczająco dużo czasu.” Warknął Alfa Xandros, a jego wzrok również powrócił do wpatrywania się przed siebie.
______________
Minęło kilka godzin i wreszcie samochód zatrzymał się przed luksusową rezydencją sięgającą co najmniej pięciu pięter, a Kharys zerknęła przez okno.
„Jesteśmy na miejscu Silver, wysiadaj.” Powiedział Alfa Xandros, wysiadając ze swojej strony i okrążając, aby spotkać się z Kharys.
Kharys również wysiadła tylko po to, by zostać podniesioną z nóg i ukołysaną w ramionach Alfy Xandrosa… znowu, jakby nie była w stanie sama chodzić.
Tym razem Kharys szarpała się, by zejść na dół, ale jej walka była daremna, uścisk Alfy Xandrosa był mocny jak ołów i był o wiele potężniejszy od Kharys… faktu, którego Kharys nigdy nie chciałaby przyznać.
„Stój spokojnie, Silver. Dopóki nie zostaniemy w pełni połączeni i nie będziesz nosić mojego znaku, nie wolno ci poruszać się po terenie watahy bez mojej zgody.” Oznajmił Alfa Xandros tonem, który nie pozostawiał miejsca na argumenty.
Kharys nie mogła uwierzyć w to, co właśnie usłyszała, wiedziała, że Wataha Krwawego Wycia będzie więzieniem, ale miała to na myśli tylko w przenośni,
Nigdy nie spodziewała się, że faktycznie zabronią jej poruszania się po terenie watahy podczas nieobecności Alfy Xandrosa, czym różniła się od więźnia zamkniętego w lochu?
Myśl o spędzeniu życia pod kontrolującymi i nierozsądnymi zasadami Alfy Xandrosa napełniła Kharys obrzydzeniem i umocniła jej determinację, by uciec tak szybko, jak to możliwe.
„Nie udawaj, że nie lubisz mojego dotyku, twoje oczy opowiadają inną historię Silver, a na pewno ta twoja zwodnicza maska skrywa więcej… ale wkrótce każdy twój cal podporządkuje się mnie.” Powiedział Alfa Xandros tonem erotycznej obietnicy.
Oczy Kharys zamknęły się gwałtownie, przełykając upokorzenie, które poczuła, gdy Alfa Xandros wniósł ją do domu watahy.
Oczy Kharys pozostały zamknięte, nie chciała widzieć twarzy członków watahy Alfy Xandrosa i ich kpiących spojrzeń, widząc ją w takim stanie.
Jednak oczy Kharys otworzyły się, gdy Alfa Xandros zatrzymał się i dotarł do niej dźwięk otwierających się drzwi.
Alfa Xandros zabrał ją do pokoju, zamykając za sobą drzwi, gdy w końcu postawił Kharys na nogi.
Kharys pozwoliła swojemu wzrokowi wędrować po dużym pokoju, dekoracja była minimalistyczna i rzadka, czego można było oczekiwać od nieokrzesanego brutala, jakim był Alfa Xandros,
Ale Kharys musiała przyznać, że jej własny pokój z powrotem w Watasze Czerwonego Półksiężyca był w jeszcze gorszym stanie, ponieważ nigdy nie przepadała za ekstrawaganckimi wnętrzami.
„To jest mój pokój, a teraz jest też twój.” Poinformował ją Alfa Xandros, wchodząc głębiej do pokoju.
Kharys zamarła na to oświadczenie, myśl o dzieleniu pokoju z Alfą Xandros Dragenem z Krwawego Wycia, Demonem Alfą… cóż, to nie była wcale przyjemna myśl.
















