"Gdybym miał wybór, nie pozwoliłbym ci odejść. Kharys, uważam cię za bliską jak własną córkę, mam nadzieję, że o tym wiesz." Pomyślał Alpha Regan, stojąc w salonie domu Stada Czerwonego Półksiężyca.
Kharys odrzuciła propozycję pójścia do swojego domu i spakowania rzeczy, poza ubraniem, które miała na sobie i maską, nie było niczego, co Kharys chciałaby zabrać ze sobą.
Kharys nigdy nie przywiązywała się do dóbr materialnych, zawsze można je było odzyskać, każda forma przywiązania była po prostu słabością.
Kharys uznała słowa Alfy Regana za ironiczne, nawet na niego nie spoglądając, gardziła słabością, a on właśnie udowodnił, że jest kolejnym słabym mężczyzną.
Śmiertelnicy zawsze mieli tendencję do przekonywania samych siebie, że nie mają wyboru, gdy podejmowali decyzję, która była ewidentnie tchórzliwa.
Woleli pocieszać się tym prostym stwierdzeniem, wybierając wiarę, że nie mieli wyboru, bo tylko w ten sposób mogli spać spokojnie.
Ale prawda pozostawała taka, że zawsze był wybór... zawsze, ludzie po prostu mieli tendencję do wybierania bezpieczniejszej opcji.
Wybranie braku wyboru było również wyborem samym w sobie, poświęcenie jednego ze swoich dla bezpieczeństwa stada było również wyborem.
Nieważne, jak bardzo próbowano to osłodzić, rzeczywistość była oczywista, Alpha Regan stanął przed wyborem i dokonał go, i to wszystko.
Kharys nie rozumiała, dlaczego Alpha Regan czuł potrzebę usprawiedliwiania się przed nią mantrą 'Uważam cię za bliską jak córkę.'
To było jeszcze bardziej śmieszne, Alfy wilków słynęły z tego, że zaciekle chronią swoje młode, wolałyby umrzeć, niż narazić je na niebezpieczeństwo.
Gdyby Kharys była córką Alfy Regana, nigdy by jej nie oddał, nawet gdyby to oznaczało ryzyko gniewu Stada Krwawego Wycia.
A jedynym powodem, dla którego Alpha Regan był gotów ją oddać, był fakt, że Kharys nie była jego córką i nigdy nią nie będzie.
Kharys nie należała do osób żyjących w iluzji, znała realia swojej sytuacji, nie potrzebowała fałszywego pocieszenia.
"Stado Czerwonego Półksiężyca zawsze będzie dla ciebie domem, Kharys." Pomyślał również Beta Nigel, a Kharys lekko pokręciła głową.
"Nie... nie jest, już nie." Odpowiedziała im w myślach Kharys.
Nie było potrzeby dalszych słów, pożegnania nie uczyniłyby sytuacji mniej nieprzyjemną, niż była, więc Kharys odwróciła się od Czerwonego Półksiężyca i skierowała się w stronę drzwi, gdzie czekał Alpha Xandros.
W chwili, gdy Kharys znalazła się w jego zasięgu, Alpha Xandros podniósł ją w ramiona i wyniósł do samochodu, jakby Kharys nie potrafiła sama chodzić.
Ręce Kharys zacisnęły się w pięści z powodu upokorzenia bycia traktowaną jak słaba i krucha panienka na oczach jej stada, ale Kharys powstrzymała swój gniew.
Kharys nie zniży się do poziomu tego Stada Krwawego Wycia, dopóki będzie miała w sobie życie.
Pójdzie z nimi teraz jako ostatnia przysługa dla Czerwonego Półksiężyca, ale potem Kharys znajdzie sposób, aby uciec na własną rękę, nigdy nie pogodzi się z tym losem... nigdy.
_________________
Kharys zmarszczyła lekko brwi, gdy Alpha Xandros podniósł szyby w samochodzie, aby je uszczelnić, blokując Kharys wszelkie możliwości ucieczki.
Samochód jechał od kilku godzin i już zapadła noc.
Samochód zatrzymał się na krótko jakiś czas temu i gdy okno zostało na chwilę opuszczone, Kharys wykorzystała okazję, wyskakując prosto z okna i uciekając.
Znowu Alpha Xandros złapał ją dość łatwo i wciągnął z powrotem, kopiącą i szarpiącą się, a teraz siedział z nią w samochodzie, kipiąc gniewem.
Kharys nie była pewna, o co złości się Alpha Xandros, czy naprawdę spodziewał się, że po prostu spokojnie pójdzie z nim do jego więziennego dziedzińca bez protestu?
Jej próba ucieczki tak go rozzłościła, jakby Kharys nie miała wystarczająco dobrego uzasadnienia dla tego.
Kimkolwiek Alpha Xandros był, w oczach Kharys był po prostu humorzastym, zaborczym, samolubnym i okrutnym draniem i nie spocznie, dopóki nie znajdzie się jak najdalej od niego.
Ta próba była impulsem i miała po prostu sprawdzić reakcję Alfy Xandrosa, jednak gdy Kharys wyraźnie zaplanowała swoją wielką ucieczkę... Alpha Xandros i jego Stado Krwawego Wycia nie będą wiedzieli, co ich uderzyło.
Kharys łamała sobie głowę, wymyślając plan ucieczki, a z głową pełną myśli o swojej wolności, zasnęła.
__________________
Alpha Xandros wpatrywał się w upartą i irytującą samicę, która była jego partnerką, Kharys Clave, Gammę Stada Czerwonego Półksiężyca.
Xandros był zaskoczony, że samica mogła w ogóle osiągnąć taką pozycję w hierarchii stada, ale po dokonaniu ustaleń na temat tej Kharys Clave,
Xandros był przerażony, gdy zdał sobie sprawę, że nie jest ona w niczym gorsza od samców w jego stadzie, wśród członków jej stada znana była jako zimna, bezwzględna i krwiożercza, a pogłoski głosiły, że wielu zginęło z jej rąk, nawet za samo krzywe spojrzenie na nią.
Plotkowano, że zawdzięcza to swojemu wyjątkowemu darowi, Kharys Clave była Zabójczynią... mała wilczyca narodziła się z tak śmiercionośnym darem obok bezwzględnego i dominującego wilka.
Xandros uznał, że nawet jeśli ta samica jest irytująca, jest niezwykle interesująca. Xandros nigdy wcześniej nie spotkał kobiety, która mogłaby tak bardzo wzbudzić jego ciekawość i emocje, nawet gdy dopiero się poznali.
Nie tylko próbowała od niego uciec dwa razy, ale nawet rzuciła się na niego z zamiarem walki, jakby rzeczywiście miała szansę na wygraną.
Co bardziej interesujące, czarna maska zakrywała jej twarz i ukrywała jej wygląd przed jego wzrokiem, do tej pory Xandros wciąż nie wiedział, jak wygląda jego partnerka.
Xandros dawno stracił nadzieję na znalezienie swojej partnerki, kto by pomyślał, że Stwórca obdarzy go tak intrygującą partnerką?
Ta mała srebrna wilczyca była gwałtowna i nieustępliwa, jej osobowość była inna niż wszystko, co kiedykolwiek widział, i poruszała Xandrosa w sposób, który uważał za niemożliwy.
Xandros wiedział od momentu, gdy tylko na nią spojrzał, że nigdy nie będzie mógł jej puścić, a więc jeśli to oznaczało wyciąganie jej, kopiącej i szarpiącej się, z dala od Czerwonego Półksiężyca, to Xandros właśnie to zrobi.
Xandros widział, że jest inna, Kharys Clave nie była taka jak kobiety, do których był przyzwyczajony, i Xandros był gotów dać jej trochę czasu, aby nauczyła się mu ufać.
Ale Kharys była oczywiście uparta, silna, zaciekle niezależna i dominująca, posiadała siłę i zdolność do walki o to, czego chciała.
I dlatego Xandros był zdeterminowany, aby zmusić tę małą srebrną wilczycę do uległości, nauczy się, w ten czy inny sposób, że należy do niego.
Xandros był już przyzwyczajony do zabawy z ogniem, więc oswoi ogień Kharys i będzie się tym rozkoszował w każdej sekundzie.
















