Blask świtu zastał Xandrosa leżącego w łóżku, szeroko otwartymi oczami wpatrującego się w sufit po kolejnej niespokojnej nocy spędzonej na przewracaniu się z boku na bok w jego zimnym i samotnym łożu.
Chłód emanujący z jego łóżka narastał z każdą godziną i dniem.
Każdy z ostatnich pięciu dni wyglądał dokładnie tak samo, z brzaskiem świtu i ciężarem w sercu Xandrosa, który stawał się coraz większ
















