Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego w ogóle muszę o tym rozmawiać. Nie jestem wstydliwy, jeśli chodzi o moje życie osobiste.
Nie, to gówno prawda. Nikt nic nie wie o moim życiu osobistym, poza moimi kolegami z drużyny i rodziną. Ale te godziny między meczami i zasypianie samotnie w moim łóżku? Nie wstydzę się tych godzin. Co weekend fotografują mnie z innymi kobietami. Dziewczyny wiedzą, na co się piszą, zadając się ze mną. Są nawet fora. Takie, na których narzekają, że traktuję je jak kobiety na jedną noc, a jednocześnie liczą na drugą rundę na moim sprzęcie.
Ale takie właśnie są, wszystkie. Kobiety na jedną noc. Wiedzą o tym, idąc do łóżka, a mimo to konsekwentnie odchodzą rozczarowane, kiedy dokładnie tak to wygląda.
Wpycham telefon do kieszeni, skupiając wzrok na kobiecie na moim tymczasowym łóżku. Bawi się jedwabistym, czerwonym materiałem w dłoniach, wpatrując się we mnie.
- Zamówiłem ci Ubera - mówię jej. - Będzie na dole za pięć minut.
Opadła jej szczęka, ze zdziwienia lub chęci kłótni, nie jestem pewien. Wiem tylko, że muszę, żeby się ubrała, żebym mógł ją stąd wywalić i mieć trochę ciszy i spokoju, zanim wybuchnie mi głowa.
- Słuchaj, Lauren…
- Lacey.
- Lacey, no tak, przepraszam. Słuchaj, Lacey, świetnie się z tobą bawiłem dziś wieczorem, ale to już koniec. Zbyt dużo podróżuję, żeby utrzymać coś poważnego.
- To jedyny powód? - Wsuwa dłoń w moją, pozwalając mi ściągnąć ją z łóżka. Mój wzrok wędruje po jej ciele, bo nie jestem ślepy - jest cholerną rakietą, same długie, opalone kończyny, zabójcze cycki i napięty brzuszek. - Bo nie masz czasu ze względu na grafik hokejowy?
- Tak - kłamię. - Nie mam czasu. - Mógłbym znaleźć czas, przypuszczam. Gdybym był zainteresowany. Ale nie jestem. Nigdy nie jestem zainteresowany.
- Aha. - Przynajmniej wydaje się to ją uspokajać. Może dzięki temu czuje się mniej niepewnie. Nie wiem i specjalnie mnie to nie obchodzi. Jedyne kobiety, na których mi zależy, to moja mama i siostra. I Cara, jak sądzę. - Cóż, mogę dostać twój numer?
Kurwa, nie. - Nie rozdaję mojego numeru.
Zanim zdąży odpowiedzieć, drzwi do mojego apartamentu dwukrotnie piszczą i otwierają się na oścież.
- Jeszcze nie śpisz, Beckett? Chcesz zagrać szybką partyjkę, zanim… o kurwa, do cholery. - Mój kolega z drużyny i najlepszy kumpel, Emmett Brodie, zatrzymuje się na skraju sypialni, a jego oczy przeskakują między mną a Laaa… Lacey. Podnosi rękę, osłaniając się przed nią. Domyślam się, że myśli, że Cara mogłaby go wykastrować, gdyby tylko spojrzał na inną kobietę. Sprawiedliwie rzecz biorąc, mogłaby. To straszna laska. - Dlatego dzielę pokój z Lockwoodem.
Tak, robi to już od roku. Emmett i ja zawsze dzieliliśmy pokój, zanim poznał Carę. Czasami przekonuję go, żeby zrobił to jeszcze raz. Ale on i Lockwood są w poważnych związkach, więc przypuszczam, że nie lubią ryzykować, mając w pokoju przypadkowe nagie dziewczyny, kiedy jesteśmy w trasie. Rozumiem to. Chyba. To znaczy, nie wiem nic o związkach, poważnych czy nie.
- Ona wychodzi - mówię Emmettowi, zerkając zza jego osłony, żeby spojrzeć na Lacey. Nadal jest naga. Nie wydaje się też przejmować tym, że Emmett tu stoi. W rzeczywistości jej wzrok wędruje po jego ciele, a następnie wraca do góry.
Właśnie tak to wygląda. Dziewczyny - zwykłe dziewczyny i dziewczyny, które były na okładce Maxim - nie przejmują się tym, z kim śpią, dopóki jest w składzie i zarabia miliony. Dlatego nazywa się je "puck bunnies" - przeskakują z jednego gracza na drugiego.
- Twój transport jest tutaj - mówię do Lacey. - Może lepiej się ubierz, kochanie.
- No cóż, ja…
- On ma dziewczynę, a ja nie jestem zainteresowany. - Irytacja przebija się w moim tonie i powoduje, że zaciska mi się szczęka. Chcę zagrać w COD z moim przyjacielem i zasnąć twarzą w poduszkę. Ona musi iść.
Lacey mruga do mnie. W końcu naciąga sukienkę na głowę, a czerwony jedwab idealnie układa się na jej wąskich biodrach. Kurwa, jest gorąca. Może nie zapamiętam jej imienia, kiedy wyjdzie przez te drzwi, ale to zapamiętam.
- Mogę dać ci mój numer? Wtedy możesz zadzwonić, kiedy następnym razem będziesz w mieście, albo jeśli zmienisz zdanie i będziesz chciał, żebym przyleciała…
- Jasne - wyrzucam z siebie, przerywając jej, bo proszę, nie kończ tego zdania. Wskazuję na bloczek hotelowego papieru i długopis leżące na stoliku nocnym, bo na pewno nie pozwolę jej dotknąć mojego telefonu. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest to, żeby jakaś pierdolnięta wariatka wysyłała mi wiadomości, albo żeby mój numer krążył po internecie. Nigdy nie daję go dziewczynom. - Zapisz go.
Oczy Emmetta rozszerzają się, a kącik jego ust wykrzywia się w uśmiechu, gdy mija mnie, kierując się do łazienki.
Lacey podąża za mną do drzwi i otwieram je na oścież. Zatrzmuje się tam, patrząc na mnie jak zagubiony szczeniak. Może się dąsać, ile chce; nie zabiorę jej do domu.
- Cóż, dzięki… za dzisiejszy wieczór. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
- Mam nadzieję. - Mało prawdopodobne.
Jej uśmiech jest tak promienny, że prawie mi jej żal. Ale wtedy pochyla się, żeby pocałować mnie w usta, a ja w ostatniej chwili odwracam głowę. Trafia w moją szczękę.
- Pa, Lauren. - Przekręcam zamek, gdy drzwi trzasną.
- Lacey! - krzyczy z korytarza.
Wchodzi Emmett, trzęsąc się ze śmiechu. - Jesteś dupkiem, Carter.
Idę za nim do kanapy, gdy on włącza Xboksa, opadam na przeciwległy koniec, poprawiając swoje klejnoty. - One tego nie rozumieją. Nie szukam związku. - Sięgam po napoczęte pudełko Oreo ze stolika kawowego i rozkręcam jedno, oblizując lukier. - Dlaczego każda dziewczyna myśli, że znajdzie chłopaka przez seks na jedną noc?
- Więc srasz na ich nadzieje i marzenia o szczęśliwym życiu z mężczyzną, który je kocha?
Nadzieje i marzenia? Co do kurwy? - Cara zamienia cię w piankę. Mogą mieć nadzieje i marzenia, ile chcą, tylko nie ze mną.
- Bo nigdy się nie ustatkujesz?
Wzruszam ramieniem i pozwalam mu opaść. - Nie wiem. Może tak, może nie. Nie w najbliższym czasie.
Chichocze, kręcąc głową, gdy rzuca mi kontroler na kolana. - Pewnego dnia jakaś dziewczyna wejdzie w twoje życie i wywróci cały twój świat do góry nogami, a ty nie będziesz wiedział, co ze sobą zrobić, poza tym, że upadniesz na kolana i będziesz błagał, żeby nigdy nie odchodziła.
Kiwam głową, wrzucając do ust kolejne ciastko. - I to będzie dzień, w którym się ustatkuję.
















