– Pieprzyć cię – rzuca, bez cienia autentycznego gniewu. Cały ten żar skupia się w jej ciemnym spojrzeniu.
– Z największą przyjemnością. Wystarczy, że obiecasz, że rano nadal będziesz moja. – Puszczam jej nadgarstek, zsuwam jej spodnie i wkładam rękę między jej uda. – Albo jeszcze lepiej, powiedz mi, kto jest właścicielem tej cipki.
– Nigdzie się nie wybieram, Carter. – Odciąga moją twarz od swoje
















