Po zakończeniu rozmów telefonicznych Matylda poszła na górę, żeby się przebrać. Wsunęła się w szykowną fioletową sukienkę, dobrała pasujący szal, kolczyki i naszyjnik, spryskała się perfumami. Jej makijaż był perfekcyjny, nadawał jej promienny blask.
Chwytając torebkę wysadzaną perłami, zeszła na dół i od niechcenia poinformowała służącego: "Jadę do Fraleyów."
Wszyscy założyli, że idzie tam naciąg
















