Głowa Heleny gwałtownie odwróciła się w stronę przeszywającego krzyku Shawna, który ściskał dolną część ciała i sturlał się z łóżka.
Lea zerwała się, chwyciła kryształową lampkę nocną i z hukiem roztrzaskała ją o ścianę. Z wściekłością wbiła ostre szkło w szyję Shawna, a potem wyszarpnęła je, krew tryskała wszędzie, gdy on krzyczał z bólu.
Po drugim pchnięciu w szyję nagle przestała, podnosząc gwałtownie wzrok, by spotkać się z oczami Heleny. Helena zamarła w miejscu, cofając się ze strachu.
Twarz Lei była ochlapana krwią, a w jej oczach płonął dziki chłód, tak różny od jej zwykłej słabej postawy. W tej chwili Lea wyglądała jak brutalna zabójczyni.
"Ach!" Helena potknęła się i upadła na ziemię.
"Przeciągnij ją tutaj!" – krzyknęła Lea.
Chandler, zbyt zszokowany, by zareagować na początku, w końcu otrząsnął się.
Lea chwyciła Shawna za włosy, podnosząc go. Wycelowała ostrymi odłamkami szkła w jego tętnicę szyjną i powiedziała: "Jeśli nie chcesz, żeby umarł, zrób, co ci każę!"
Shawn, wciąż krwawiący, natychmiast krzyknął: "Przyprowadź ją tutaj!"
Chandler zrobił karierę w branży rozrywkowej dzięki Shawnowi i razem byli zamieszani w wiele podejrzanych interesów. Shawn miał haki na Chandlera, zmuszając go do posłuszeństwa.
Helena wstała i pobiegła do drzwi, ale szybko została złapana i wciągnięta z powrotem.
"Wciśnij jej te pigułki" - rozkazała Lea.
"Nie możesz mi tego zrobić! Jestem Miss Berry. Mój dziadek, mój wujek, mój tata, moja mama – oni ci na to nie pozwolą, mmph..." Garść pigułek została wepchnięta do gardła Heleny, powodując, że dławiła się nimi z bólu.
Chandler podniósł pobliski kubek z połową szklanki wody i wlał jej całą do gardła. Ta woda też była pod wpływem narkotyków – przygotowana dla Lei.
"Zrobiłem, co kazałaś. Teraz go puść" - powiedział Chandler.
"Ty też weź pigułki!" - rozkazała Lea ponownie.
"Ty..." Chandler niechętnie się zgodził.
Lea brutalnie podniosła kołnierz Shawna, odsłaniając jego szyję. W następnej sekundzie miała mu poderżnąć gardło.
"Do cholery! Zrób, co ona każe!" - krzyknął Shawn.
Chandler chwycił kilka pigułek, wepchnął je do ust i połknął.
"Puścisz mnie teraz, proszę?" Shawn przechylił głowę, próbując wyraźnie zobaczyć wyraz twarzy Lei.
Lea przeciągnęła go w kierunku stolika do kawy, a ogromna nienawiść w jej ciele dała jej siłę.
Wepchnęła mu garść pigułek do ust, zatkała mu usta, żeby zmusić go do przełknięcia, a potem przeciągnęła go w kierunku drzwi.
Patrząc z nienawiścią na Helenę, Lea pomyślała: "Chcesz mnie tak zniszczyć? Dam ci posmakować twojego własnego lekarstwa".
"Nie, nie!" Zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje, Helena krzyknęła: "Tato, mamo, pomóżcie mi! Mamo!"
Lea uśmiechnęła się dziko, rozkoszując się krzykiem Heleny. To miejsce było idealne. Nikt nie usłyszy krzyków Heleny, więc nikt nie przyjdzie.
Nagle popchnęła Shawna do przodu, otworzyła drzwi i wybiegła.
"Ty mała suko! Zabiję cię!" Rzucił się, zamierzając złapać Leę za włosy.
Nagle w drzwiach pojawiła się postać, wciągając Leę w objęcia, i kopnęła Shawna z powrotem z hukiem.
Drzwi zatrzasnęły się.
Drugie ciężkie drzwi opadły, zamykając się automatycznie. Bez klucza ani kodu nie można ich było otworzyć z żadnej strony.
Lea spojrzała w górę, łzy popłynęły jej z oczu i mocno przywarła do mężczyzny. "Alfredzie! Przepraszam! Tak mi przykro! Nie powinieneś był tego dla mnie robić. Nie jestem tego warta."
Jej ciało, osłabione narkotykami, nie mogło utrzymać się samo. Opadła na niego, jej umysł był prawie zagubiony i bełkotała nieskładnie.
Alfred spojrzał na Leę w swoich ramionach, jego oczy były głębokie i wypełnione dzikim pragnieniem całkowitego jej posiadania.
Jego ręka zadrżała, gdy pieścił jej plecy, przyciągając ją do mocnego uścisku.
Gdy to robił, jego oczy zaczerwieniły się, a łzy napłynęły do nich, jakby w końcu dostał to, czego chciał.
Po długiej pauzie w końcu powiedział: "Panno Leo, czy podoba się pani mój uścisk?".
Świadomość Lei powróciła. Spojrzała na niego jeszcze raz.
W słabym świetle korytarza stał, mierząc 189 cm, i patrzył na nią z góry. Jego grzywka rzucała cień na jego głębokie, oceaniczne oczy i ostre, uderzające rysy.
To był rzeczywiście Alfred, ale wydawał się inny niż w jej wspomnieniach.
Ostatni raz widziała go w szpitalu, gdy była w ciąży. Przyszedł ją odwiedzić, wyglądając dojrzale i elegancko.
Teraz, w czarnym garniturze, Alfred nadal miał odrobinę chłopięcości w swoich brwiach.
Umysł Lei nagle się oczyścił. Zrobiła dwa kroki w tył i spojrzała na swoje splamione krwią ręce, zdając sobie sprawę, że to nie jest sen. Wróciła w czasie o dziesięć lat, do momentu, który zmienił jej los.
A przed nią stał Alfred, który był od niej o trzy lata starszy.
"Hmm?" Widząc, że nie odpowiada, przechylił głowę, pogłębiając ton, gdy zapytał ponownie.
Nie mogła powstrzymać się od spojrzenia w górę, wpatrując się prosto w jego oczy, nie chcąc odwrócić wzroku nawet na sekundę.
"Tak." Jej głos był zdławiony szlochem i cała drżała.
Uśmiech rozpromienił jego twarz. "Lubisz mnie?"
"Tak!" Lea skinęła głową, dławiąc się łzami.
"Chcesz być moją dziewczyną?"
"Tak!" Dałaby mu wszystko, nawet swoje życie, gdyby o to poprosił.
Alfred wsunął ręce do kieszeni, a jego usta wygięły się w łobuzerskim uśmiechu. "Mam słabość do łez. Nie znoszę widoku płaczących dziewczyn, więc chyba będę musiał się zgodzić. Jesteś teraz moją dziewczyną" - powiedział, podnosząc rękę i delikatnie ocierając łzy z jej twarzy.
Jego ruchy były delikatne i swobodne, ale jego palce drżały, jakby bał się ją zranić.
Lea była oszołomiona, chwilowo zdezorientowana, ale przede wszystkim ogarnięta radością i emocjami z odzyskania czegoś, co uważała za stracone na zawsze. Jej łzy płynęły jeszcze bardziej.
"Nie płacz." Jego łagodny głos był pełen troski. "Czyż nie zgodziłem się właśnie, żebyś była moją dziewczyną?" Patrząc na Leę, Alfred zapytał: "Chcesz, żebym zabrał cię do szpitala?".
"Ja... nic mi nie jest, po prostu muszę się przebrać" - odpowiedziała Lea.
Miała ważniejsze rzeczy do zrobienia. Nie mogła pozwolić, by taka dobra okazja jej się wymknęła.
"Przy okazji, Alfredzie, dlaczego tu jesteś?" - zapytała Lea.
Cień przemknął po jego oczach. "Widziałem kogoś, kto kręcił się na dole, więc poszedłem sprawdzić."
Skinęła głową. W jej poprzednim życiu był tu na przyjęciu urodzinowym jej dziadka.
"Wracaj na salę bankietową. Ja się przebiorę" - powiedziała Lea.
Patrzył na nią przez kilka sekund, powstrzymując swój niepokój, a potem skinął głową i odwrócił się w stronę windy.
Patrzyła na niego, nie chcąc się rozstać, aż wszedł do windy, uśmiechnął się i pomachał do niej, a drzwi się zamknęły.
Jej ciało zwiotczało i musiała oprzeć się o ścianę, żeby utrzymać się w pionie. Wziąwszy głęboki oddech, zebrała siły, uszczypnęła się w dłoń, żeby zachować jasność umysłu i zeszła na dół.
Na trzecim piętrze znalazła pokój, zamknęła drzwi na klucz, wlała dużą ilość lodu do wanny i weszła do niej, pozwalając zimnej wodzie obmyć jej ciało.
W lodowatej wodzie jej ciało płonęło, a ona była niezwykle podekscytowana.
Wróciła z piekła. Ci, którzy ją wykorzystali i deptali w jej poprzednim życiu, wszyscy za to zapłacą.
















