logo

FicSpire

Jej zemsta powraca

Jej zemsta powraca

Autor: MMOLLY

Rozdział 7: Musi Zginąć
Autor: MMOLLY
9 lip 2025
"Alfredzie, popracujmy razem" – powiedziała z pewnością w głosie. "Skoro wiesz o mnie wszystko, powinieneś wiedzieć, że badania mechaniczne i rozwój nowych leków w Fraley Medical to moje zasługi." "Mogę zrobić to lepiej niż oni i zapewnić ci szybkie zyski, z długoterminowymi korzyściami, które są absolutnie lepsze." Aby stawić czoła wrogowi, potrzebowała jego pomocy. W międzyczasie on również będzie potrzebował jej pomocy, gdy w przyszłości będzie walczył z innymi członkami rodziny Andrewsów. Da mu wszystko, aby w przyszłości nie został zdradzony, zraniony ani skrzywdzony, jak w poprzednim życiu. Wszystkie długi, które mu wisiała z poprzedniego życia, spłaci podwójnie. Widząc jej jasne, intensywne spojrzenie, serce Alfreda zmiękło. Ale na zewnątrz zachował spokój. Delikatnie dotknął jej policzka. "Jak sobie życzysz. W końcu jesteś moją dziewczyną, prawda?" Znów była oszołomiona. Jego opuszki palców musnęły kącik jej oka. "Wzruszona? Bycie moją dziewczyną to całkiem szczęśliwy traf, prawda?" "Tak!" – Przytaknęła ze łzami w oczach. "Bardzo szczęśliwy." Jego wąskie usta naturalnie złożyły pocałunek w kąciku jej ust. "Poczekaj i zobacz. Bycie moją dziewczyną wiąże się z wieloma przywilejami i niespodziankami." Wyglądał jak absolutny, pobłażliwy władca. Lea dotknęła kącika ust, wstrzymując oddech, z płonącymi policzkami. Po chwili Alfred znów spoważniał. "Twoje wyniki badań są już u Christiana. Wie o znęcaniu się i lekach na poprawę funkcji mózgu, które ci podawano przez lata. On się tobą zaopiekuje." Lea znów była zaskoczona. To rzeczywiście był powód, dla którego udawała omdlenie. Christian był z natury podejrzliwy i bardzo opiekuńczy wobec swojej rodziny. Ufał Matyldzie i Helenie głęboko, co trudno było zmienić. Cokolwiek by powiedziała, nie uwierzyłby jej łatwo. Im więcej mówiła, tym bardziej byłby zirytowany. Więc musiała pokazać mu solidne dowody. Ujawnienie problemu leku genetycznego pomogłoby jej odzyskać tożsamość i reputację, i odzyskać to, co jej się należało. Nie spodziewała się, że Alfred to wszystko zrozumie i wszystko dla niej przygotuje. "Leo." Wąskie usta Alfreda wykrzywiły się w figlarnym uśmiechu, z nutką psoty. "Jesteśmy na tej samej fali." Spojrzała na niego z zaczerwienionymi oczami, jej spojrzenie było intensywne i pełne miłości. Jego ciągłe droczenie ją przytłaczało. Alfred był zaskoczony. Lea wyglądała, jakby miała się do niego przykleić i go pożreć. Instynktownie poluzował krawat, przełknął ślinę, a jego oczy pociemniały od pożądania. "Odpocznij, muszę zająć się kilkoma sprawami w szpitalu" – powiedział powściągliwym tonem. Bał się, że jeśli zostanie dłużej, nie będzie w stanie się opanować. "Okej" – odpowiedziała Lea, wracając do rzeczywistości. Po tym, jak Alfred wyszedł z pokoju, Lea, choć wyczerpana, nie mogła spać. Podeszła do okna, odsunęła zasłony i wyjrzała na zewnątrz. Była północ, niebo było ciemne, a zarys miasta był poszarpany jak gigantyczny potwór. Błyskawica rozdarła nocne niebo, a ulewny deszcz spadł na gorącą letnią noc. Obserwując deszcz, na jej ustach pojawił się zimny uśmiech. Jeffrey zapukał do drzwi. "Panno Leo, panno Leo, czy pani nie śpi?" Wyraz twarzy Lei stwardniał. Szybko położyła się z powrotem do łóżka, naciągnęła kołdrę i zamknęła oczy. Jeffrey miał właśnie otworzyć drzwi. "Zapomnij" – Christian powstrzymał go ręką. "Jej zdrowie jest słabe. Niech zostanie w szpitalu." "Niech ochroniarze tu zostaną. Ja cię odwiozę" – zaproponował Jeffrey. Christian potrząsnął głową, pełen winy. "Zostanę tu z nią. To moja wina, że się nią nie zaopiekowałem." "Ale twoje zdrowie..." – Jeffrey był zaniepokojony. Christian starzał się i był zestresowany. Nie mógł tak dalej postępować. "Wszystko w porządku" – odpowiedział Christian. ***** Następnego dnia lekarze ponownie zbadali Leę, zmienili opatrunki i przepisali więcej leków, zanim wyszli. Zanim wrócili do posiadłości rodziny Berrych, było już po piątej po południu. Burza nie ustawała, a deszcz padał mocno, tworząc wszędzie głębokie kałuże. Posiadłość rodziny Berrych, położona w centrum miasta, zajmowała hektar powierzchni. Dwupiętrowy budynek rozciągał się elegancko, z okazałymi białymi ścieżkami, bujnymi zielonymi trawnikami, fontanną z rzeźbą z przodu i ogólnie spokojną atmosferą, z dala od miejskiego zgiełku. Z daleka zobaczyli dwie osoby klęczące przy dużej żelaznej bramie. To były Matylda i Helena. Woda deszczowa przemoczyła je na wskroś, a one drżały i były odrętwiałe. "Panie Berry..." – zaczął Jeffrey. "Zostaw ich" – twarz Christiana była surowa. Matylda była zamężna w rodzinie Berrych od dwudziestu lat i zbyt jej pobłażał. Żelazna brama otworzyła się, a długi samochód Luxora wjechał prosto do środka. Koła samochodu rozpryskiwały wodę, mocząc Helenę i Matyldę. Lea odwróciła głowę, patrząc przez okno zalaną deszczem na drżące postacie, z zimnymi oczami. "To nic" – pomyślała Lea. Kiedy Lea miała trzy lata, podczas rzadkiej fali mrozów w Vaporleon City temperatura spadła do minus sześciu stopni Celsjusza. Helena zachorowała z powodu własnych wybryków, a Matylda zamknęła Leę na zewnątrz, pozostawiając ją omdlałą z zimna. Ponieważ Christian kazał Matyldzie dobrze opiekować się Leą, Matylda nie pozwoliła Lei umrzeć, aby chronić swój własny wizerunek. "Christianie! Christianie!" – Matylda wstała i pobiegła za samochodem. "Dziadku!" – Helena próbowała wstać, ale upadła z powrotem na kolana. "Heleno!" – Matylda pomogła jej wstać. "Ty tu zostań i klęcz. Poczekaj na mnie." "Dlaczego? Dlaczego muszę klęczeć? Nie chcę!" – płakała Helena, potrząsając głową. "Mamo, moje kolana krwawią, moje ciało boli, moja głowa zaraz eksploduje, mam gorączkę, mamo. To Lea, to ona! Chcę, żeby dziadek ją zabił, zabił ich wszystkich..." "Kochanie, zaufaj mi, dobrze?" – Matylda objęła twarz córki, ocierając deszcz i łzy, ale deszcz był zbyt silny, żeby utrzymać jej twarz suchą. "Ja się tym zajmę. Wytrzymaj jeszcze trochę, tylko trochę dłużej..." – usta Matyldy siniały, a mięśnie twarzy drgały z zimna. Jej serce pękało z bólu. Zeszłej nocy, po uratowaniu córki, Matylda przyprowadziła Helenę do rezydencji Christiana, mając nadzieję na jego przebaczenie. Wiedziała, że Christian ceni swoją reputację, a zarówno ona, jak i Helena, splamiły imię rodziny Berrych. Więc klęczały w ulewnym deszczu przed rezydencją, mając nadzieję na zdobycie współczucia i przebaczenia Christiana. Matylda planowała zemścić się na Helenie, gdy gniew Christiana opadnie. Ale nie spodziewała się, że Christian zabierze Leę do szpitala. To postawiło Matyldę i Helenę w trudnej sytuacji. Nie mogły opuścić swojego klęczącego miejsca i schronić się przed deszczem, ponieważ służący zgłosiliby to Christianowi, a on pomyślałby, że nie przepraszają szczerze. Więc musiały klęczeć cały dzień. Ani Helena, ani Matylda nigdy w życiu tak nie cierpiały. "Mamo, pospiesz się! Nie chcę już klęczeć! Chcę, żeby Lea umarła!" – powiedziała gniewnie Helena. "Tak, tak! Zaraz się tym zajmę. Czego tylko chcesz, to spełnię" – powiedziała Matylda, zdeterminowana, by pozbyć się Lei.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 7: Musi Zginąć – Jej zemsta powraca | Czytaj powieści online na FicSpire