"Proszę, puść mnie, puść moje dziecko!" błagała Janice, instynktownie chroniąc dłońmi brzuch, choć był zbyt duży, by go objąć.
Ale ochroniarze nadepnęli jej na brzuch, a ból ją zalał.
Jej dziecko też cierpiało, wiercąc się jak szalone w jej wnętrzu. Czuła machanie jego małych rączek, kopanie nóżek, główkę skuloną w dole.
Była przerażona, zrozpaczona i pełna żalu.
"Matyldo, wszystko zepsułam! Błaga
















